Ekspert: wszystko, co teraz robi Moskwa, także atak na elektrownię, to rozgrywanie Trumpa

Uderzenie dronem w elektrownię atomową w Czarnobylu to, w ocenie ekspertów, urabianie Trumpa i jego administracji przed przystąpieniem do negocjacji w sprawie zakończenia wojny na Ukrainie. Sondowanie, jak daleko mogą się posunąć. Do ataku mogło dojść za zgodą Putina lub bez jego wiedzy. Każda z możliwości jest bardzo niepokojąca. Minionej nocy Rosja, za pomocą irańskiej produkcji drona bojowego Shahed, przeprowadziła atak na niedziałającą elektrownię jądrową w Czarnobylu. Jak podała dyrekcja placówki, uszkodzeniu miała ulec zewnętrzna i wewnętrzna powłoka sarkofagu zabezpieczającego blok 4, który uległ awarii w 1986 r. Zgodnie z zapewnieniami administracji elektrowni, w wyniku zdarzenia nikt nie ucierpiał, a substancje promieniotwórcze nie wydostały się na zewnątrz. Skoro zarówno Kreml, jak i administracja Białego Domu deklaruje wolę przystąpienia do rozmów pokojowych, czemu Rosja miałaby przeprowadzić ten atak?
Zdaniem Macieja Milczanowskiego, zastępcy dyrektora Instytutu Nauk o Polityce na Uniwersytecie Rzeszowskim oraz eksperta Fundacji Kazimierza Pułaskiego skutki tego, co teraz się dzieje, będą odczuwalne przez kilka pokoleń przez kolejne dekady. Dlatego obecnie głównym celem Moskwy jest „rozegranie Trumpa”. Jak przekonywał ekspert w rozmowie z PAP FakeHunter, „wszystko, co w tej chwili robi Moskwa, robi pod kątem Stanów Zjednoczonych. A wpłynąć na nie można jedynie czymś znaczącym. Pokazanie, że kwestie nuklearne wciąż są w grze, że na Ukrainie mogą się wydarzyć jeszcze bardzo niedobre rzeczy, może być właśnie takim czymś. To próba pokazania handlarzowi, którym jest Trump, że im szybciej zawrze pokój na rosyjskich warunkach, tym lepiej”.
W ocenie dra Bogdana Pliszki z Polskiego Towarzystwa Geopolitycznego, atak na nieczynną elektrownię w Czarnobylu to przesunięcie charakteru wojny na Ukrainie na zupełnie nowy poziom. „Do tej pory Rosja, choć miała takie zakusy, czy to pod wpływem amerykańskim, czy to chińskim, nie zdecydowała się sięgnąć po broń jądrową. To, co wydarzyło się minionej nocy nie jest co prawda użyciem broni nuklearnej, ale stanowi sięgnięcie po środki niekonwencjonalne” – powiedział PAP FakeHunter politolog i zaznaczył, że po takim eskalowaniu konfliktu przez Rosję jest bardzo prawdopodobne, że zapewnienia o gotowości do negocjacji będzie można wyrzucić do kosza.
„Nawet jeśli Rosja, przeczuwając, że wojna dobiega końca, dąży do tego, żeby na Ukrainie zostawić tylko spaloną ziemię, to może to zdenerwować Trumpa na tyle, że ta wojna wcale tak szybko się nie skończy. A ten uzna, że skoro Moskwa dąży do eskalacji, to Ukraina dostanie to, czego potrzebuje i niech robi, co chce” – przekonywał Bogdan Pliszka.
Ekspert, zapytany o to, czemu Putin robi coś takiego akurat w czasie, gdy zaczyna się rysować możliwość zakończenia wojny na korzystnych dla niego warunkach, nie wykluczył, że atak na elektrownię mógł odbyć się bez jego wiedzy.
„Brałbym pod uwagę dwie możliwości. Nie wiem, która z nich jest gorsza. Putin, deklarując chęć negocjacji z Trumpem, nie może nie mieć świadomości, że dysproporcja sił pomiędzy Rosją a USA jest olbrzymia. Na niekorzyść Rosji. Jeżeli wiedział o ataku i co innego deklaruje, a co innego robi, to znaczy, że odkleił się od rzeczywistości i jest nieobliczalny. Że dzieje się w nim coś złego, albo że jest tak cyniczny” – wskazał jedną z możliwości rozmówca PAP FakeHunter.
Jego zdaniem należy też poważnie brać pod uwagę, że odbyło się to bez wiedzy i zgody Putina i że o ataku zdecydował ktoś z resortów siłowych. „Mam wrażenie, że byłoby to jeszcze gorsze. Oznaczałoby to, że mamy taką sytuację, jak za Jelcyna, kiedy on był prezydentem, a ileś tam frakcji na Kremlu prowadziło swoje gry. Tylko wówczas było to dobre dla Polski i Europy, bo panujący tam chaos pozwalał niwelować rosyjskie wpływy. Natomiast teraz toczy się wojna. Nie zimna, tylko gorąca. Jeśli w Moskwie jest ileś tam ośrodków decyzyjnych, to można się tylko bać” – przestrzegł politolog.
Jego zdaniem niezależnie do tego, czy za atakiem stał Putin, czy też nie, uderzenie w elektrownię miało na celu sprawdzenie, czy Amerykanie zareagują i jak daleko się posuną. „Jeśli nie zareagują, może nastąpić dalsza eskalacja, na przykład użycie broni przeciwko działającej elektrowni jądrowej, jak choćby tej w Zaporożu” – wskazał Bogdan Pliszka.
Grzegorz Rutke
mhr/
Opublikowano: 29.02.2025 r.