< Wstecz

Niemiecki ekspert: Jak na razie kampania CDU i Merza przypomina taniec na brzytwie

fot. PAP/EPA/Ronald Witek
fot. PAP/EPA/Ronald Witek

Zaostrzenie debaty migracyjnej przed wyborami do Bundestagu jeszcze bardziej spolaryzowało niemiecką scenę polityczną. Chadekom zarzuca się kruszenie „zapory ogniowej” oddzielającej ich od AfD, a spór między CDU/CSU a SPD i Zielonymi wróży kłopoty z utworzeniem stabilnej koalicji rządowej po 23 lutym. Po tym jak chadecy przegrali w piątek w Bundestagu głosowanie nad projektem ustawy w sprawie ograniczenia napływu imigrantów, eksperci zastanawiają się nad opcjami koalicyjnymi dla chadeków. Ci ostatni co prawda wciąż prowadzą w sondażach, ale muszą się mierzyć z oskarżeniami o próbę przerwania kordonu sanitarnego wokół AfD. Zdaniem dra Juergena P. Langa, publicysty Bayerischer Rundfunk i politologa specjalizującego się w temacie populizmu oraz ruchów nowej prawicy (niem. Neue Rechte), ostatnie starcia między posłami CDU/CSU a partiami okrojonej od listopada koalicji rządowej „były na tyle ostre, że trudno sobie teraz wyobrazić wykuwanie sojuszu po wyborach”.

Od blisko tygodnia w niemieckich miastach w reakcji na środowe, wspólne głosowanie CDU i AfD w Bundestagu nad wnioskami dot. migracji, odbywają się manifestacje „przeciw skrajnej prawicy”, a Friedrich Merz jest obwiniany o „wprowadzenie AfD na salony”. W piątek do siedziby CDU w Hanowerze wdarło się po drabinie ośmiu lewicowych aktywistów, a odbywający się dziś w Berlinie 37. zjazd CDU, z obawy przed zamieszkami, ochrania siedmiuset policjantów.

 

Ponad sto organizacji wystosowało też list wzywający delegatów na zjazd i nawołujący do odstąpienia w kampanii wyborczej „od retoryki i postulatów dzielących społeczeństwo”. Sygnatariusze listu nawiązali też do istoty zapory ogniowej (niem. Brandmauer) oddzielającej CDU/CSU od partii skrajnej prawicy i lewicy.

Zdaniem dra Juergena P. Langa, publicysty Bayerischer Rundfunk i politologa specjalizującego się w temacie populizmu oraz ruchów nowej prawicy (niem. Neue Rechte), ostatnie starcia między posłami CDU/CSU a partiami okrojonej od listopada koalicji rządowej „były na tyle ostre, że trudno sobie teraz wyobrazić wykuwanie sojuszu po wyborach”.

„Koalicja z AfD nie wchodzi w grę, ponieważ zapora ogniowa postawiona przez chadeków wciąż stoi” – powiedział dr Lang w rozmowie z PAP FakeHunter. Zdaniem politologa istnieją dwie możliwości: koalicja chadeków z SPD lub z Zielonymi. „Pozostaje tylko pytanie, czy Merz nie zamknął sobie drogi do zawarcia stabilnego sojuszu. Rozdźwięk między chadekami a potencjalnymi koalicjantami po zeszłotygodniowych obradach Bundestagu jeszcze się spotęgował, a brak wspólnego mianownika, nie tylko w kwestiach migracyjnych, będzie poważną barierą” – stwierdził dr Lang.

W jego opinii „Friedrich Merz, kładąc nacisk na problem migracji, postanowił zaatakować AfD jej własną bronią”.

„Merz przejął inicjatywę, co nie do końca zadziałało i nie wiadomo jakie przyniesie skutki. Czy CDU się wzmocni, a AfD osłabnie? A może jednak zyska na tym tylko AfD? Pomijając kwestie merytoryczne, wsparcie AfD okazane chadekom przy forsowaniu ich propozycji w Bundestagu wprowadza de facto do dyskusji partię, której przekaz budowany jest na wykluczaniu. To ryzykowna gra” – przekonywał politolog.

Jak zauważył Lang, drugą stroną medalu sporu o migrację, ale i stosunek do AfD są „reakcje socjaldemokratów i Zielonych, którzy argumentują z pozycji moralnych zupełnie tracąc z oczu sedno problemu”.

„Czyli z jednej strony jest niepewna taktyka Merza, z drugiej moralizowanie. Ani jedno, ani drugie nie przysłuży się niemieckiej debacie politycznej, ponieważ odwraca uwagę od możliwego rozwiązania realnie istniejącego problemu. Natomiast wniosek jest taki, że Merz traci na wiarygodności, zaś reszta tylko prawi morały, nie wykazując praktycznie woli rozwiązania problemu” – zaznaczył rozmówca PAP FakeHunter.

Spory w Bundestagu, ale i kwestię zapory ogniowej inaczej postrzega Markus Bensmann, dziennikarz i autor wydanej w ubiegłym roku książki śledczej o AfD. Jego zdaniem w dyskusji nad tym, co oddziela chadeków od AfD zapomina się, że „zapora ogniowa nie jest jakąś przeszkodą formalną, tylko barierą stworzoną przez samą AFD”.

„To, co wyróżnia AfD, to jej radykalnie-nacjonalistyczny sznyt, pogarda dla polityki pamięci i poddaństwo względem polityki rosyjskiej. To są trzy klocki, na których wznosi się zapora ogniowa. Oponenci polityczni AfD od CDU po Linke muszą umieć nazwać te elementy po imieniu” – powiedział Bensmann w rozmowie z PAP FakeHunter. Podkreślił przy tym, że Niemcom jest potrzebna debata o ograniczeniu imigracji, ale partie podejmujące ten temat muszą się w jego ujęciu odróżniać od AfD „z jej wizją homogenicznego i mono etnicznego społeczeństwa”. Jak zaznaczył dziennikarz, „tego mi brakuje w konfrontacji chadeków z AfD”.

Jego zdaniem „Merz postanowił nie dać się złapać w +babilońską niewolę Zielonych i SPD+ i jednocześnie zerwać z polityką Merkel. To była strategia stojąca za jego decyzjami w sprawie ostatnich głosowań w parlamencie. I to by nawet zadziałało, gdyby jednocześnie zadawał AfD ciosy celując w najczulsze punkty tego ugrupowania, czyli jej radykalny nacjonalizm, zbliżenie do Rosji i pogardliwy stosunek do kultury pamięci”.

Jak stwierdził ekspert, ze strategicznego punktu widzenia rozumie motywy ostatnich działań CDU, by bardziej uważnie wsłuchiwać się w obawy społeczeństwa dotyczące kwestii migracyjnych, zwłaszcza po zamachu w Aschaffenburgu.

„Jest to oczywiście próba odebrania głosów AfD, ale w tym układzie chadecy powinni mocniej akcentować istnienie zapory ogniowej, podkreślać różnice. I wtedy Merz miałby pole do popisu dla swojej polityki +prawa i porządku+ w kwestiach migracyjnych. Szkopuł w tym, że Merz do tej pory nie zdołał mocno odciąć od pozycji zajmowanych przez AfD, ale do wyborów zostały jeszcze trzy tygodnie, więc może jeszcze coś się zmieni” – powiedział Bensmann.

„Jak na razie kampania wyborcza CDU przypomina mi taniec na brzytwie. Do tej pory mnie rozczarowuje i oczekiwałbym zdecydowanego zaprezentowania niezgody na to, co prezentuje sobą AfD. Jeżeli im się powiedzie, zyskają. A jak się nie uda, to AfD wyrośnie na zwycięzcę tych wszystkich zawirowań. A wtedy szala przechyli się na korzyść AfD. CDU musi się zaprezentować jako obrońca zachodniej demokracji liberalnej i musi to zrobić dobrze” – podkreślił.

Jeszcze inaczej obecne turbulencje w niemieckiej polityce ocenia prof. Joachim Krause, emerytowany dyrektor Instytutu Polityki Bezpieczeństwa Uniwersytetu w Kilonii i redaktor naczelny magazynu analiz strategicznych SIRIUS.

Jak podkreślił w rozmowie z PAP FakeHunter, zdecydowana większość Niemców chce zaostrzenia polityki migracyjnej, zwłaszcza w takich obszarach jak nadużywanie prawa do azylu i hojne traktowanie osób, którym przyznano statusu ochrony uzupełniającej.

„Problemy związane z nielegalną migracją przeciążają możliwości państwa. Dotyczy to nie tylko gmin, które w coraz większym stopniu nie są w stanie poradzić sobie z zakwaterowaniem migrantów, ale także szkół, zwłaszcza w obszarach metropolitalnych, gdzie nauczanie na odpowiednim poziomie nie jest już możliwe” – wyjaśnił Krause i dodał, że spór o politykę migracyjną dotyczy również bezpieczeństwa wewnętrznego, „ponieważ imigranci są – statystycznie rzecz ujmując – szczególnie widoczni ze względu na fakt, że stosunkowo duża część z nich odpowiada za poważne akty przemocy”.

Zdaniem Krausego, fakt, że AfD stała się dziś drugą siłą polityczną w Niemczech, wynika przede wszystkim z bezczynności partii centrowych w sprawie polityki migracyjnej.

Zapytany o spór dotyczący rzekomego demontażu zapory ogniowej przez CDU, ekspert skomentował, że „zapora ogniowa się nie kruszy, nawet jeśli pisze o tym wielu komentatorów w Niemczech, z których większość jest bliska Zielonym czy SPD, a działania podjęte przez klub parlamentarny CDU/CSU były próbą wybrnięcia z kłopotliwej sytuacji”.

Jak tłumaczył Krause, problemy z nielegalną imigracją przytłaczają kraj, ale socjaldemokraci i Zieloni nie są gotowi do podjęcia skutecznych kroków, żeby ten problem rozwiązać. W ocenie eksperta dzieje się tak ze względów ideologicznych: „AfD w sposób populistyczny wykorzystuje kwestię migracji w swojej kampanii wyborczej. Ma przy tym radykalne propozycje, których nie da się zrealizować. Propozycje przedstawione przez chadeków są realistyczne i zasadniczo różnią się od tych AfD, ale CDU nie może i nie chce tworzyć koalicji z AfD i jest zależna od SPD i Zielonych”.

Zdaniem Krausego Friedrich Merz, składając w ubiegłym tygodniu w Bundestagu wnioski o zaostrzenie polityki migracyjnej, chciał zmusić Zielonych i SPD do poparcia proponowanych przez CDU/CSU zmian w polityce migracyjnej. Jego zdaniem brak poparcia dla postulatów chadeków mogą skłonić wyborców SPD i Zielonych oczekujących zaostrzenia kursu migracyjnego do oddania głosu na CDU.

Rozmówca PAP FakeHunter nie ma wątpliwości, że rozwiązania zaprezentowane przez Friedricha Merza można byłoby z powodzeniem zrealizować, ponieważ „żadna z propozycji Merza nie jest niezgodna ani z niemiecką konstytucją, ani nie stoi w sprzeczności z międzynarodowymi zobowiązaniami traktatowymi. Przekaz jest za to jasny: Niemcy nie będą już otwarte na nielegalnych imigrantów”.

Jak przekonywał Krause, plan CDU/CSU może „zmienić politykę europejską, bo coraz więcej państw europejskich zgłasza swoje niezadowolenie w tym obszarze”.

Cytowany wcześniej Juergen Lang również jest zdania, że debata migracyjna w Niemczech wpłynie na resztę państw europejskich. „Do tej pory Niemcy były państwem z najbardziej liberalnym stanowiskiem w kwestiach migracyjnych. To, co się działo ostatnio w Bundestagu stanowi zwrot i sygnalizuje reszcie Europy, że coś się zmieniło. Oczy państw europejskich są zwrócone na Niemcy. To nie ulega wątpliwości” – podkreślił politolog.

Eksperci, zapytani o zeszłotygodniowe oświadczenie byłej kanclerz Angeli Merkel, która skrytykowała fakt przegłosowania wniosku CDU/CSU ze wsparciem AfD, byli zgodni, że decyzje podjęte przez Merza stanowią symboliczne zerwanie z polityką Merkel.

„Zdecydowanie tak jest i to jedyny sposób, aby odzyskać wyborców, którzy do tej pory oddawali swoje głosy na AfD” – przekonywał Krause.

„Ci, którzy obwiniają Merkel o przyczynienie się do rozkwitu AfD, robią aluzję do jej polityki uchodźczej 2015 r., kiedy wypowiedziała znamienną frazę +Damy radę! + (Wir schaffen das! – PAP FakeHunter). Co do istoty sprawy, ten argument się broni, ale nie można jej zarzucić, że miała taką intencję. Merkel podjęła wtedy decyzję natury etycznej, która z dzisiejszej perspektywy wzmocniła AfD. Przypisywanie jej jednak, że uczyniła to z premedytacją, jest skrajnie nieuczciwe. W przypadku Merza jest inaczej. Ponieważ działał świadomie i wliczył w koszty, że AfD zagłosuje za jego propozycjami zaostrzenia polityki migracyjnej. Czym de facto złamał swoje słowo odnośnie do dystansowania się od AfD” – podsumował Lang.

„Friedrich Merz chce po prostu odzyskać elektorat sympatyzujący z AfD, ale nie jest do końca przekonany do oddania głosu na tę partię. Są to jednocześnie wyborcy niezadowoleni z polityki migracyjnej, którą uprawiała kanclerz Merkel” – dodał Markus Bensmann.

Opublikowane po środowym przegłosowaniu siłami CDU/CSU. AfD i FDP wniosków dot. zaostrzenia polityki migracyjnej wyniki badań Instytutu INSA dla tabloidu „Bild” pokazały, że 66 proc. Niemców popiera plan Merza. Za propozycjami lidera CDU opowiedziało się też 56 proc. wyborców SPD.

Jak wynika z badań opinii społecznej przeprowadzonych w ramach „Politbarometer ZDF”, postulat natychmiastowego zawracania na granicy osób chcących ubiegać się o azyl, ale nie mających ważnych dokumentów wjazdowych poparło 63 proc. respondentów (przeciw było 33 proc.). Większość ankietowanych (56 proc.) opowiedziało się za wprowadzeniem stałej kontroli na wszystkich granicach Republiki Federalnej Niemiec (przeciw było 42 proc.).

Olga Doleśniak-Harczuk
 mhr/

Przypisy: