Podróbki wezwania do wojska dla Ukraińców; zdaniem eksperta UDSC zareagował właściwie
Urząd do Spraw Cudzoziemców opublikował ostrzeżenie o tym, że do mieszkających w Polsce Ukraińców wysyłane są fałszywe wezwania mobilizacyjne. Jak ustaliła PAP, do UDSC wpłynęło jedno zgłoszenie o takim incydencie; nie wiadomo, ilu obywateli Ukrainy dostało spreparowany dokument. Zdaniem eksperta, natychmiastowy alert to znak, że coraz lepiej radzimy sobie z rosyjskimi działaniami hybrydowymi. „W związku z otrzymanym sygnałem o fałszywym piśmie wysłanym do obywatela Ukrainy, Urząd do Spraw Cudzoziemców wyjaśnia, że nie jest autorem wezwań do odbycia służby wojskowej” – czytamy w komunikacie UDSC. „Sprawa dotyczy pisma podszywającego się pod Urząd do Spraw Cudzoziemców. Wzywa ono obywatela Ukrainy do odbycia służby wojskowej grożąc odpowiedzialnością prawną i ekstradycją. Urząd do Spraw Cudzoziemców zaznacza, że nie jest autorem tego typu listów” - podaje komunikat.
Do informacji załączono skan fałszywego dokumentu. Podróbka wezwania do odbycia służby wojskowej dla Ukraińców została przygotowana z dużą starannością. Choć nagłówek sporządzono w języku polskim i ukraińskich, a zasadniczy tekst wezwania już tylko w polskim, nie zawiera on błędów, rusycyzmów, ma poprawną interpunkcję i wiernie naśladuje język urzędowy. Tym niemniej na dokumencie nie ma godła Polski ani logotypu urzędu, a wyłącznie (rzeczywisty) adres.
Ukraińcy w wieku poborowym przebywający w Polsce mają obowiązek zarejestrować się w placówkach konsularnych, jednak nie mogą zostać powołani pod broń ani deportowani ze względu na nieuregulowany stosunek do służby wojskowej w swojej ojczyźnie. Tym niemniej w minionych miesiącach Rosja niejednokrotnie podejmowała próby wmówienia obywatelom Ukrainy, że pobyt w Polsce to dla nich prosta droga do okopów w Donbasie, a przynajmniej bardzo poważne utrudnienia. I tak na przykład w lipcu prokremlowskie konta społecznościowe i media kolportowały informację, że Ukrainki, których mężowie nie stawili się w punktach werbunkowych, nie wjadą do Polski. Z kolei w listopadzie pojawiła się, oczywiście również nieprawdziwa, informacja o odbieraniu praw jazdy przebywającym w Polsce Ukraińcom, którzy nie zarejestrowali się w punkcie poborowym.
PAP zwróciła się do UDSC z pytaniem o to, ile zgłoszono przypadków otrzymania fałszywych wezwań do odbycia służby i czy powiadomiono prokuraturę o tym procederze. „Urząd do Spraw Cudzoziemców otrzymał dotychczas jedno zgłoszenie dotyczące wspomnianego pisma. W związku z tym, że jest to jak dotąd jednostkowy przypadek urząd nie złożył zawiadomienia do prokuratury. Rozważymy dalsze kroki jeśli urząd otrzyma więcej sygnałów w tej sprawie” – czytamy w odpowiedzi przesłanej przez Jana Dudziaka, rzecznika prasowego UDSC.
Zdaniem Macieja Milczanowskiego, zastępcy dyrektora Instytutu Nauk o Polityce na Uniwersytecie Rzeszowskim, eksperta Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego, wiele wskazuje na to, że fałszywka to efekt działania rosyjskich służb. „Te są w stanie przygotować taki dokument. Mogły się przy tym posłużyć pewnymi środowiskami w Polsce działającymi świadomie lecz także często nieświadomie na rzecz Rosji. Tak czy inaczej mogą to być działania inspirowane przez Rosję lub być inicjatywą środowisk ultraprawicowych. To, czy jest to element rosyjskiej wojny hybrydowej, czy działanie tych środowisk, przestaje mieć znaczenie” – przekonywał ekspert w rozmowie z PAP.
Zdaniem Macieja Milczanowskiego rosyjskie działania mające na celu podzielenie społeczeństw oraz uniemożliwienie funkcjonowania jako państwa, choć nastawione na efekt długofalowy są bardzo skuteczne. „Takie spreparowane informacje docierają do milionów osób, a dementi już tylko do tysięcy” – zauważył rozmówca PAP. I dodał, że każdy taki spreparowany dokument to jeden drobny kryzys, a wszystkie drobne kryzysy składają się na poważny problem.
Czy UDSC nie wykazał się przesadną ostrożnością, publikując komunikat już po pierwszym zgłoszeniu? Zdaniem Milczanowskiego, urząd zadziałał bardzo dobrze. „Natychmiast wydał taki komunikat, media go podchwyciły, a społeczeństwo zostało poinformowane, z czym ma do czynienia. To znaczy, że radzimy sobie z tego rodzaju zagrożeniami coraz lepiej” – ocenił ekspert. (PAP)
Grzegorz Rutke
mhr/
Opublikowano: 09.01.2025