Ekspert: Rosja jest silna słabością Europy
Kreml będzie w nadchodzącym roku kontynuować operacje wpływu, czekając na to, co zrobi Donald Trump. Jak powiedział PAP dr Anton Szechowcow, wykładowca Uniwersytetu Środkowoeuropejskiego w Wiedniu, Europa musi się nauczyć z tym żyć, choć dotąd nie potrafiła reagować na rosyjską agresję informacyjną. Rosyjski aparat propagandowy rozpowszechnił w tym roku w zachodnich mediach dziesiątki fałszywych narracji. Kreml posługiwał się przy tym niezwykle skuteczną techniką polegającą na zalewaniu infosfery wiadomościami. „One nie muszą być szczególnie mądre, wystarczy, że jest ich dużo i składają się na coś w rodzaju informacyjnej agresji” – powiedział PAP dr Szechowcow, autor książki pt. „Rosyjska wojna polityczna: Eseje o Kremlu Propaganda w Europie i sąsiedztwie, 2020–2023” i dyrektor Centre for Democratic Integrity z siedzibą w Austrii, ośrodka monitorującego wpływ reżimów autorytarnych na demokrację w Europie.
Zdaniem eksperta podobną taktykę Rosjanie stosują na ukraińskim froncie. „Często nie mają lepszej broni, ale są górą, bo rzucają do walki tzw. mięso ludzkie, nawet czasem bez broni, a wtedy decydują liczby. To samo dzieje się w infosferze” – podkreślił dr Szechowcow i dodał, że w tej powodzi rosyjskiej dezinformacji, część użytkowników mediów przyzwyczaja się do niej. Co gorsza - jak zauważył ekspert - w czasie, kiedy Rosja bardzo zdecydowanie broni swojej infosfery przed zagranicznymi wpływami, Zachód w obliczu takiej informacyjnej agresji wydaje się bezbronny. Stąd biorą się sukcesy rosyjskich kampanii dezinformacyjnych.
Według Szechowcowa, do najbardziej skutecznych narracji Kremla, stosowanych w mijającym roku, należy mit o tym, że Rosja pragnie pokoju, że to dla niej najważniejsze, a operacja, którą prowadzi przeciwko Ukrainie, nie jest prawdziwą wojną. „Część Zachodu to kupiła. Wystarczy spojrzeć na prokremlowskich polityków, mówiących, że chcą zaprowadzić pokój, a tych, którzy wspierają Ukrainę przeciwko Rosji nazywają podżegaczami wojennymi” – tłumaczył ekspert i podkreślił, że właśnie taką fałszywą dychotomię udało się Rosji wypromować na Zachodzie.
Osobistym, wizerunkowym sukcesem Putina była – według rozmówcy PAP – wymiana szpiegów, a właściwie jeden jej element – ściągnięcie z Niemiec do Rosji Wadima Krasikowa, mordercy czeczeńskiego dowódcy polowego, uznanego przez Kreml za wroga Rosji. „Coś takiego nie zdarzyło się nigdy wcześniej, aby płatny zabójca został nagle zwolniony przez niemiecki rząd bez jakiejś podstawy prawnej i odesłany do Rosji. W ten sposób Putin wysłał sygnał do innych agentów, że bez względu na to, co zrobią na Zachodzie, Rosja wyciągnie ich z każdej opresji” – powiedział Szechowcow.
Nie wszystkie wykreowane przez kremlowską machinę propagandową narracje odniosły sukces. Zdaniem Szechowcowa, medialna kampania prezentująca Ukraińców i ich rząd jako neonazistów nie okazała się przekonująca, przynajmniej w skali całego Zachodu. „Być może skuteczniej trafiła do poszczególnych krajów, albo niektórych środowisk politycznych, takich jak na przykład skrajna lewica czy centrolewica, ale nie da się jej zaliczyć do sukcesów rosyjskiej propagandy” – ocenił ekspert.
Są też operacje wpływu, które wciąż się toczą i nie wiadomo, czy skończą się sukcesem, czy porażką. Na przykład na analizę skutków upadku wspieranego od lat przez Putina reżimu Baszara al-Asada jest w ocenie Szechowcowa za wcześnie. Czy będzie on miał negatywny wpływ na wizerunkowe kampanie Kremla na Globalnym Południu? „Oczywiście to była porażka Kremla i upokorzenie dla samego Putina, ale trzeba pamiętać, że wizerunek silnej Rosji w tych krajach wcale nie jest z punktu widzenia Moskwy najważniejszy. Kluczowa jest dla niej współpraca gospodarcza, którą buduje z lokalnymi elitami i nie musi przekonywać do tego społeczeństw” – podkreślił dr Szechowcow.
Zdaniem eksperta w przyszłym roku, bez względu na to, jak rozwinie się sytuacja na froncie ukraińskim i jakie Rosja będzie miała relacje z USA, kremlowska machina propagandowa będzie kontynuować swoje dotychczasowe kampanie na Zachodzie. „Równocześnie będą czekać na to, co powie Donald Trump, kiedy 20 stycznia obejmie urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych, choć polityka zagraniczna nie będzie z pewnością jego priorytetem” – ocenił ekspert i dodał, że minie sporo czasu zanim nowy prezydent USA zaprezentuje swoje pomysły na rozwiązanie sprawy ukraińskiej. „A dopiero wtedy pojawią się rosyjskie reakcje w infosferze. W międzyczasie Rosjanie będą nadal finansować dotychczasowe operacje wywiadowcze, dezinformacyjne i sabotażowe i mówić o pokoju i broni nuklearnej. Europa będzie musiała się nauczyć z tym żyć” – podkreślił ekspert.
Jak dotąd Europa nie potrafiła skutecznie odpowiadać na rosyjskie prowokacje, czego najświeższym przykładem jest - według Szechowcowa - sprawa zerwania światłowodu na dnie Bałtyku. Podejrzany jest o to chiński statek, a według ekspertów mógł to być w rzeczywistości kolejny rosyjski akt sabotażu. Śledczy nie potrafili jednak dotąd ustalić, co się stało, a statek właśnie wznowił rejs. „Widać, że władze europejskich krajów pozwalają Rosjanom robić, co im się żywnie podoba bez jakichkolwiek reperkusji dla nich. Rosję napędza słabość Europy, nie ma więc powodu, żeby się zatrzymała” – stwierdził dr Szechowcow.
Jego zdaniem nie ma więc co liczyć na to, że osłabiona wojną na Ukrainie Rosja zaniecha operacji hybrydowych na wschodniej flance NATO, m.in. w Polsce i skoncentruje się co najwyżej na Zakaukaziu. Jak przekonywał ekspert, Rosjanie będą kontynuować polityczną wojnę przeciwko wschodniej i środkowej Europie. „Dobrze będzie przeciągnąć Gruzję do swojej strefy wpływów, ale ważniejszą sprawą dla Rosji jest Ukraina, a zaraz potem konfrontacja z Zachodem i osłabienie krajów Europy Środkowo-Wschodniej, dlatego operacje na tym kierunku będą priorytetem dla Rosji” – ocenił dr Szechowcow.
W jego opinii, Rosja będzie w Polsce nadal próbować zdyskredytować Ukrainę i nie postawi na budowę jakiejś życzliwej sobie siły politycznej. „Takie ugrupowanie jak +Zmiana+ to absolutny margines i nigdy nie będzie w Polsce znaczącą siłą, dlatego skuteczniejszą strategią dezinformacyjną jest nagłaśnianie polskich krytyków Ukrainy” – podsumował dr Szechowcow.
Rosja chce być obecna w każdym zachodnim kraju i forsować swoje narracje, aby realizować cele polityki zagranicznej, jednak – jak zauważył ekspert – argument o „rosyjskiej ingerencji” jest czasem nadużywany przez zachodnie elity. „Przykładem manipulacji klasy politycznej jest dziś Rumunia. Moim zdaniem nie było tam rosyjskiej ingerencji w wybory w sensie próby skorumpowania obserwatorów, albo członków centralnej komisji wyborczej. Oczywiście Rosja i jej wpływy są wszędzie, ale w Rumunii ponownie przeliczono głosy i nie stwierdzono żadnych nieprawidłowości” – podkreślił dr Szechowcow. Co się w takim razie stało? „Po prostu w ocenie tamtejszej elity politycznej, szczególnie socjaldemokratów, wygrał niewłaściwy kandydat i zdecydowano o unieważnieniu wyboru dokonanego przez społeczeństwo, pod pretekstem rosyjskiej ingerencji” – ocenił ekspert.
Anna Gwozdowska
js/
Opublikowano: 03.01.2025