< Wstecz

Wiceszef frakcji CDU/CSU ds. obrony i polityki zagranicznej: Przegrana Ukrainy zmieniłaby europejski porządek bezpieczeństwa 

fot.PAP/Viktor Kovalchuk
fot.PAP/Viktor Kovalchuk

Największy błąd, za który ponosi odpowiedzialność Olaf Scholz nie dotyczy poszczególnych systemów uzbrojenia, tylko faktu, że zawsze wysyłał (Ukrainie – PAP) za mało i zbyt późno. Niezależnie od tego, czy rzecz dotyczyła samobieżnych dział przeciwlotniczych Gepard, czołgów bojowych Leopard czy systemów przeciwrakietowych Patriot – zanim Scholz wydał zgodę na dostawę – dyskusja za każdym razem zajmowała miesiące, jak nie lata. Przez to Ukraina musiała walczyć wyraźnie poniżej swoich możliwości bojowych - powiedział PAP dr Johann Wadephul, wiceprzewodniczący frakcji CDU/CSU ds. polityki zagranicznej, obrony i bezpieczeństwa.

 

 

PAP: Opisując burzliwą atmosferę, która towarzyszyła grudniowej debacie nad wotum zaufania dla rządu Olafa Scholza w Bundestagu dziennik Die Welt pisał o „bitwie wyborczej na sali plenarnej”, ale ta właściwa bitwa rozegra się 23 lutego przyszłego roku, kiedy Niemcy zagłosują w przedterminowych wyborach. Z jaką ofertą wychodzi do wyborców CDU/CSU?

Johann Wadephul: Mam wrażenie, że społeczeństwo niemieckie jest bardzo rozczarowane rządami koalicji „sygnalizacji świetlnej”, a zwłaszcza rażącą słabością przywództwa Olafa Scholza zarówno w kraju, jak i za granicą. Jako CDU/CSU chcemy przede wszystkim dać nowemu rządowi federalnemu przywództwo i jedność, zapewnić jasne ramy orientacyjne dla społeczeństwa i gospodarki, przywrócić poczucie bezpieczeństwa i stabilności. W sensie merytorycznym najważniejsze będzie dla nas wzmocnienie konkurencyjności Niemiec i tym samym całej gospodarki kraju.

PAP: Zdaniem Friedricha Merza Niemcy po trzech latach rządu „sygnalizacji świetlnej” przeżywają dziś największy kryzys gospodarczy od czasu powojennego. I faktycznie – od trzeciego kwartału 2021 r. niemiecka gospodarka rozwija się w najlepszym razie w przedziale promilowym, a jak wynika z sondażu kolońskiego Instytut Badań nad Gospodarką, cztery na dziesięć niemieckich przedsiębiorstw planuje w nadchodzącym roku redukcję zatrudnienia. Coraz częściej niemieckie firmy przenoszą się też za granicę z uwagi na wysokie koszty energii. W jaki sposób CDU/CSU zamierza pobudzić gospodarkę i zatrzymać niepokojące trendy?

J.W.: Naszym priorytetem jest wzmocnienie siły gospodarczej Niemiec, jej wzmocnienie byłoby zresztą z korzyścią dla całej Europy, jej dobrobytu. W opracowanym przez nas 100-punktowym planie zawarliśmy propozycję obniżenia kosztów energii, m.in. poprzez redukcję opłat i obciążeń, jesteśmy też za zmniejszeniem biurokracji i stworzeniem zachęt dla inwestycji w Niemczech. W polityce gospodarczej jasne zasady i niezawodność są kluczowe. Dzięki nim przedsiębiorstwa zyskują pewność, że mogą znowu spokojnie inwestować. Koalicja sygnalizacji świetlnej nie była w stanie w żadnym momencie swoich rządów przedstawić spójnej koncepcji polityki gospodarczej, o jej wdrożeniu już nawet nie wspominając. Ten rząd kładł zbyt duży nacisk na subsydiowanie pojedynczych branż zakłócając tym samym konkurencyjność. Chcemy więc odtworzyć takie środowisko dla przedsiębiorstw, w którym wszyscy będą mogli odnosić korzyści.

PAP: „To Putin eskaluje (sytuację – PAP). Tylko Putin. Proszę więc nie robić nam wyrzutów, kiedy wspieramy Ukrainę. Ponieważ Ukraina walczy obecnie jedną ręką, druga – przez restrykcyjne decyzje kanclerza federalnego – jest związana”. To fragment pańskiej wypowiedzi z Bundestagu, z 6 grudnia. Jako ekspert CDU/CSU ds. polityki bezpieczeństwa i obrony, wielokrotnie zabiegał pan o bardziej zdecydowany kurs wobec wsparcia dla Kijowa. Jakie błędy na tym odcinku popełnił rząd Olafa Scholza, a może i sam kanclerz?

Największy błąd, za który ponosi odpowiedzialność Olaf Scholz nie dotyczy poszczególnych systemów uzbrojenia, tylko faktu, że zawsze wysyłał (Ukrainie – PAP) za mało i zbyt późno. Niezależnie od tego, czy rzecz dotyczyła samobieżnych dział przeciwlotniczych Gepard, czołgów bojowych Leopard czy systemów przeciwrakietowych Patriot – zanim Scholz wydał zgodę na dostawę – dyskusja za każdym razem zajmowała miesiące, jak nie lata. Przez to Ukraina musiała walczyć wyraźnie poniżej swoich możliwości bojowych. To, że obecnie na polu bitwy zmaga się z tak silną presją i znalazła się w defensywie również jest efektem tej właśnie polityki zwlekania. Gdyby Ukraina otrzymała materiały wcześniej i w większej ilości, niż to, co po wielu miesiącach zwłoki w końcu jej dostarczono, mogłaby się bronić zdecydowanie lepiej. Jestem przekonany, że nie utraciłaby też aż tyle terytorium, o ile w ogóle by do tego doszło. Olaf Scholz ponosi za to odpowiedzialność. A teraz jesteśmy w nowej fazie wojny. Musimy zobaczyć, jak Ukraina będzie w stanie najlepiej przetrwać zimę i w jakim miejscu będziemy, gdy stery w Stanach Zjednoczonych przejmie nowy rząd. W tym kontekście trzeba się będzie również zastanowić nad możliwie jak najlepszym wsparciem dla Ukrainy, jeżeli przypadnie nam misja tworzenia rządu federalnego.

PAP: Półtora tygodnia temu wraz z Friedrichem Merzem złożył pan wizytę w Kijowie i Warszawie. Doszło do rozmowy z Wołodymyrem Zełenskim, a potem z Donaldem Tuskiem. Jaki cel miały obie te wizyty?

J.W.: Najważniejsze było dla nas zasygnalizowanie, że Niemcy, niezależnie od jeszcze urzędującego rządu federalnego zdecydowanie stoją po stronie Ukrainy. Chcieliśmy wyrazić nasze wsparcie dla Ukrainy zwłaszcza w obliczu zbliżającej się zimy i czekających ją trudnych tygodni. Ponadto wizyty te były okazją, by dowiedzieć się z pierwszej ręki, jakie nadzieje wiąże się z naszym wsparciem, ale również ze wsparciem społeczności międzynarodowej, a jakiego wsparcia się od nas oczekuje. Jednocześnie jest dla nas jasne, że wszystkie działania muszą być kompleksowo uzgadniane na szczeblu europejskim. To zadanie dla całej Europy. Przy czym Polska jest dla nas kluczowym i, obok Francji, najważniejszym partnerem w Europie. Zależy nam na znacznej intensyfikacji współpracy między Berlinem a Warszawą. Dlatego też oczywistym i konsekwentnym krokiem było to, że Friedrich Merz bezpośrednio spotkał się z polskim premierem i uzgodnił z nim dalsze wsparcie (dla Ukrainy – PAP). Jeszcze z Warszawy z tego samego powodu Friedrich Merz rozmawiał telefonicznie z prezydentem Francji, Macronem. Wracaliśmy do Niemiec z poczuciem, że Ukraina naprawdę znajduje się w krytycznej fazie wojny, że potrzebuje teraz jeszcze więcej i jeszcze bardziej kompleksowego wsparcia, by poradzić sobie w kolejnych miesiącach.

PAP: Prezydent Zełenski zaproponował w Kijowie, by do grupy kontaktowej ds. wsparcia Ukrainy, do której mają należeć państwa Trójkąta Weimarskiego oraz Wielka Brytania, zaprosić również Danię. Dlaczego właśnie ją?

J.W.: W pełni zgadzamy się co do tego, że Dania również powinna należeć do grupy kontaktowej. Jeżeli zmierzymy wsparcie, które Dania udziela Ukrainie w odniesieniu do duńskiego PKB, to zobaczymy, że jest ona jednym z najsilniej wspierających Ukrainę państw w NATO i UE. Ponadto Dania pełni funkcję koordynacyjną w ramach Nordycko-Bałtyckiej Ósemki (NB8), czyli formacie coraz bardziej zyskującym na znaczeniu w NATO i w Europie i z którym my, jako CDU/CSU, chcemy pozostać w ścisłej koordynacji.

PAP: A co się stało z ogłoszonym przez Olafa Scholza w ramach Zeitenwende (epokowej zmiany – PAP) specjalnym funduszem na modernizację Bundeswehry? Czy te 100 mld. euro zostały pana zdaniem dobrze spożytkowane?

J.W.: Frakcja CDU/CSU wynegocjowała specjalny fundusz dla Bundeswehry wspólnie z partiami koalicji rządowej. Poparliśmy wtedy również niezbędną zmianę w ustawie zasadniczej. Zdecydowaliśmy się na ten krok jako opozycja, ponieważ byliśmy przekonani, że Bundeswehra potrzebuje szybkiego dopływu dużych środków finansowych, by podomykać wszelkie luki i zmodernizować systemy uzbrojenia. Szczególną zaletą specjalnego funduszu było to, że ustanowione w jego ramach środki miały być do dyspozycji Bundeswehry bezterminowo, co oznaczało, że nie musiały pod koniec każdego roku wracać do ministerstwa finansów. W tzw. międzyczasie rząd federalny w coraz większym stopniu zaczął wykorzystywać te środki na zwykłe zamówienia, ale przede wszystkim na koszty operacyjne, co jest sprzeczne z podstawową ideą funduszu i co postrzegamy jako nadużycie zaufania. Zresztą CDU/CSU od początku apelowała o jednoczesne zwiększenie faktycznego budżetu obronnego, by z tej puli finansować powyższe wydatki. Od pierwszej chwili powołania funduszu specjalnego i tak było oczywiste, że 100 mld euro nie wystarczy na rozbudowę i modernizację Bundeswehry. To, co zostawia po sobie ten rząd, to wiele rozpoczętych projektów, ale zdolności operacyjne Bundeswehry są gorsze niż przed wybuchem wojny w Ukrainie. Nowy rząd federalny stanie więc przed ogromnym wyzwaniem zapewnienia Bundeswehrze takich środków finansowych, które faktycznie zaspokoją jej potrzeby.

PAP: Wracając jeszcze do Ukrainy, jak wynika z raportu Instytutu Badań nad Gospodarką w Kilonii, ewentualne wstrzymanie pomocy dla Kijowa nie kalkulowałoby się Niemcom nawet z punktu widzenia czystego rachunku ekonomicznego. Eksperci wyliczyli, że koszt takiej decyzji oznaczałby w kolejnych latach 10-cio, a może i nawet 20-krotnie wyższe koszty od tych ponoszonych aktualnie z tytułu udzielanego Ukrainie wsparcia. Co pan sądzi o takich prognozach?

J.W.: Uważam, że podstawowa idea, zgodnie z którą znacznie lepiej i bardziej opłacalnie jest inwestować w bezpieczeństwo prewencyjnie, jest przekonująca. Dokładnie tak do tego podchodzimy. Nasze refleksje związane ze wzmocnieniem Bundeswehry również idą w tym kierunku. Jak powiedział niedawno Friedrich Merz, „chcemy być w stanie walczyć, abyśmy walczyć nie musieli”. Przegrana Ukrainy znacząco zmieniłaby europejski porządek bezpieczeństwa, co wiązałoby się dla nas z kolei ze znacznymi kosztami. Nie leży to w naszym interesie. Właśnie dlatego ważne jest, abyśmy już teraz zapewnili Ukrainie kompleksowe wsparcie, by mogła skutecznie się bronić i zająć lepszą pozycję negocjacyjną. Tym, co nas wszystkich łączy jest to, że chcemy zakończenia tej wojny i rozlewu krwi. Tylko takiego zakończenia, które będzie trwałe i wspierane również przez Ukrainę.

PAP: Jak pan szacuje zagrożenie ze strony ukierunkowanych na Niemcy kampanii dezinformacyjnych prowadzonych przez Rosję, ale także przez innych zagranicznych aktorów?

J.W.: Zagrożenie ze strony kampanii dezinformacyjnych jest nie tylko bardzo wysokie, ale również dostrzegalne na co dzień. Rosja próbuje wszelkimi możliwymi środkami wpłynąć na nadchodzące wybory federalne. W szczególny sposób widać to chociażby w bezpośrednio podsycanej narracji o lęku przed możliwą eskalacją. W tym świetle wykorzystanie przez kanclerza Scholza tej narracji w kampanii wyborczej jest czymś nieodpowiedzialnym. Powinniśmy ujawniać rosyjskie kampanie jako takie i wspólnie im przeciwdziałać.

PAP: Czy CDU/CSU ma pomysł na wzmocnienie odporności niemieckiego społeczeństwa na dezinformację?

Traktujemy tę kwestię bardzo poważnie i zamierzamy znacznie lepiej pozycjonować się w obronie przed kampaniami dezinformacyjnymi i przeciwdziałaniu im. Jest to jeden z elementów naszego planu na rzecz wzmocnienia odporności i ogólnej obrony. Przewiduje on również lepsze wyposażenie naszych organów bezpieczeństwa.

***

Dr Johann Wadephul jest wiceprzewodniczącym grupy parlamentarnej CDU/CSU ds. obrony i bezpieczeństwa, przewodniczącym niemieckiej delegacji do Zgromadzenia Parlamentarnego NATO

Rozmawiała: Olga Doleśniak-Harczuk 

odh/ mhr/

 Opublikowano: 03.01.2025

Przypisy: