Skompromitować i porwać – plany rosyjskich szpiegów w Wielkiej Brytanii względem dziennikarzy śledczych
W toku toczącego się śledztwa przeciwko pięciorgu mieszkających w Wielkiej Brytanii Bułgarów, którym postawiono zarzut szpiegostwa na rzecz Rosji, ujawniono, że planowali skompromitowanie dziennikarzy śledczych Bellingcat i The Insider. Padł też pomysł porwania. Ci dziennikarze wielokrotnie obnażali kulisy działania rosyjskich służb, między innymi w związku z próbami otrucia Siergieja Skripala i Aleksieja Nawalnego. Jak ustalono, prowadzący zajazd w Great Yourmouth w Norfolk Orlin Rusew zorganizował czteroosobową siatkę szpiegowską składającą się z czworga jego krajanów. Siatka była koordynowana przez Jana Marsalka – Austriaka pracującego dla rosyjskich służb.
The Times podaje, że na podstawie analizy konwersacji Rusewa i Marsalka na Telegramie ujawniono, że w 2021 r. planowali wykorzystanie członkini siatki, 30-letniej pracownicy salonu piękności w zachodnim Londynie Wani Gaberowej, do uwiedzenia dziennikarza śledczego serwisu Bellingcat Christo Grozewa i stworzenia kompromitujących go materiałów pornograficznych.
W tym samym roku snuli rozważania o możliwości przyłapania Grozewa na związku homoseksualnym z mieszkającym w Wielkiej Brytanii rosyjskim aktywistą, działaczem opozycyjnym i założycielem niezależnego rosyjskiego serwisu The Insider Romanem Dobrochotowem.
W 2022 r. Rusew nabrał rozmachu. Proponował porwanie Grozewa do Moskwy, jednak Marsalek nie był entuzjastą tego pomysłu, uważając go za zbyt ryzykowny. Dlaczego?
„Rosyjskim służbom chodzi o zemstę na Grozewie i Dobrochotowie. Za to, co przez lata robili jako dziennikarze śledczy, ujawniając wiele niewygodnych na FSB i GRU informacji. Pomysł porwania, podobnie jak zastosowania ‘honey trap’, został luźno rzucony w konwersacji, jednak przypuszczam, że Grozew od dłuższego czasu jest pod ochroną służb, dlatego sądzeni Bułgarzy ograniczali się głównie do inwigilacji” – tłumaczy PAP Grzegorz Kuczyński, ekspert ds. Wschodu w Warsaw Institute, autor książki „Jak zabijają Rosjanie”.
Czy pomysł porwania dziennikarzy zrodził się, bo tak dopiekli Moskwie, że ta pragnie ich śmierci? Zdaniem Grzegorza Kuczyńskiego przedstawiają oni dużo większą wartość żywi: „Nie sądzę, by Rosjanom chodziło o fizyczną eliminację Grozewa czy Dobrochotowa. To pewnie byłoby łatwiejsze. Jednak dużo większym sukces stanowiłoby ich skompromitowanie lub zdobycie możliwości szantażowania. Zabicie uczyniłoby z nich jeszcze większych bohaterów” – podkreśla rozmówca PAP, zastrzega jednak: „Musimy natomiast pamiętać, że rosyjskie, a wcześniej sowieckie służby w takich sytuacjach nie zawsze postępują logicznie. Często nie działają tak, jak robiłyby to służby innych krajów i są gotowe ponieść straty operacyjne, byle się zemścić i pokazać przeciwnikom Putina jak długie są ich ręce”.
Zdaniem Kuczyńskiego, nawet gdyby przeprowadzono z powodzeniem plan porwania Grozewa, wcale nie oznaczałoby to, że zostanie zamordowany: „Z pewnością nie przeprowadzono by tak skomplikowanej operacji, żeby przewieźć go na Białoruś czy do Rosji i tam uwięzić lub zabić. Wykorzystano by go do tego, żeby przed kamerami składał odpowiednie oświadczenia. Nie musiałby być do tego nakłaniany torturami; istnieją nowoczesne metody, jak choćby zastosowanie środków farmakologicznych, podanie których umożliwia przejęcie pełnej kontroli nad człowiekiem”.
Christo Grozew to 55-letni bułgarski dziennikarz śledczy pracujący dla założonej przez Elliota Higginsa platformy Bellingcat. Po próbie otrucia środkiem bojowym z grupy nowiczoków podwójnego agenta Siergieja Scripala i jego córki w 2018 r. w brytyjskim mieście Salisbury przeprowadził dochodzenie, w wyniku którego nie tylko ujawnił związek rosyjskich służb z tym zamachem, lecz również obnażył metodologię ich działania (np. mechanizm pozyskiwania paszportów), a także nazwiska i adresy oficerów zaangażowanych w tę operację.
Po nieudanej próbie zgładzenia rosyjskiego opozycjonisty Aleksieja Nawalnego w 2020 r., do której rosyjskie służby wykorzystały tę samą substancję, Grozew zaangażował się w śledztwo. Jego owocem było ustalenie personaliów funkcjonariuszy przygotowujących i przeprowadzających zamach.
„Śledztwa Bellingcat i The Insider bardzo zaszkodziły reputacji rosyjskich służb. Pokazały, że może i potrafią sięgnąć bardzo daleko, ale nie są perfekcyjne i zaliczają wpadki” – zauważa Grzegorz Kuczyński. Jego słowa znajdują potwierdzenie w korespondencji Rusewa i Marsalka. Ten ostatni, oceniając pomysł porwania Dobrochotowa, napisał: „Udana operacja na brytyjskim terenie byłaby niesamowita po całej po…nej sprawie ze Skripalem”.
Grzegorz Rutke
/ lm
13.12.2024