Ekspert: kremlowscy propagandyści próbują bagatelizować porażkę Rosji w Syrii
Kremlowska narracja łącząca USA, Izrael i Ukrainę z syryjskimi rebeliantami ma służyć odwróceniu uwagi od słabości Rosji. Na przykładzie upadku reżimu Asada w Syrii widać, że poleganie na Rosji jako na patronie to błąd – powiedział PAP dr Witold Repetowicz, ekspert Akademii Sztuki Wojennej. Obalenie wspieranego przez Rosję reżimu Baszara al-Asada ogłoszono 8 grudnia, po tym jak syryjscy rebelianci z islamistycznej grupy Hajat Tahrir al-Szam zdobyli stolicę kraju Damaszek. Rządzący od 24 lat Syrią dyktator zbiegł do Moskwy. Rosyjskie media podały, że Asad otrzymał w Rosji azyl „na podstawie przesłanek humanitarnych”. Zdaniem dr. Repetowicza Rosja boi się przesłania o słabości płynącego z tego, co dzieje się w Syrii i dlatego przykrywa je narracją powiązującą rebelię z Zachodem.
Rosyjscy propagandyści niemal natychmiast rozpoczęli w mediach społecznościowych operację dezinformacyjną łączącą syryjskich rebeliantów – uznawanych m.in. przez UE za organizację terrorystyczną – z Zachodem. Prokremlowscy influencerzy przekonywali w sieci, m.in. na koncie w języku arabskim Russia News na X (pół miliona obserwujących), że współpraca z islamskimi terrorystami skończy się dla USA bolesną porażką porównywalną z wyjściem z Afganistanu.
Według dr Repetowicza z Akademii Sztuki Wojennej (ASzWoj) w rosyjskiej kampanii w sieci pojawił się też wątek o udziale Ukrainy we współpracy z rebeliantami. Stany Zjednoczone, NATO i Turcja miały wspierać szkolonych przez Ukrainę dżihadystów, którzy z kolei oddadzą Izraelowi Syrię i osłabią w ten sposób walkę Palestyńczyków z Izraelem. Powiązanie Izraela z rebelią miało zapewnić wrogość do tej ofensywy ze strony arabsko-sunnickiej opinii publicznej.
„Rosja boi się przesłania o słabości płynącego z tego, co dzieje się w Syrii i dlatego przykrywa je narracją powiązującą rebelię z Zachodem. Tymczasem Stany Zjednoczone z całą pewnością nie stały za upadkiem Asada. USA nigdy nie wspierały sunnickiej koalicji zbrojnej Hajat Tahrir asz-Szam. Nie ma też żadnych dowodów na wspieranie rebeliantów przez Izrael – Rosjanie też takich dowodów nigdy nie przedstawili” – przekonywał w rozmowie z PAP dr Repetowicz.
Jego zdaniem łączenie Zachodu i USA z dżihadem to stara rosyjska taktyka zastosowana m.in. po zamachu Państwa Islamskiego na Crocus City Hall w Moskwie. „W ramach tej taktyki Rosja oskarża zawsze Zachód i Stany o wspieranie dżihadystów i przypisuje odpowiedzialność za islamskie akty terroru, które miały miejsce, mają miejsce i mogą mieć miejsce w przyszłości. To jest fundament tej rosyjskiej manipulacji, żeby powiązać Zachód z terroryzmem islamskim” – powiedział ekspert z ASzWoj.
Upadek reżimu Asada jest dla Rosji niezwykle niekorzystny wizerunkowo, co dostrzegli nawet rosyjscy komentatorzy. „Wnioski płynące z interwencji w Syrii są jasne. To przede wszystkim ogromne ograniczenia rosyjskiej +wielkiej potęgi+ i interwencjonistycznej polityki za granicą. Moskwa nie dysponuje wystarczającymi siłami zbrojnymi, zasobami, wpływami i uprawnieniami do skutecznej interwencji wojskowej poza granicami byłego ZSRR i może tam działać właściwie tylko za łaskawą zgodą innych mocarstw. Po 2022 r. (po inwazji na Ukrainę – PAP) stało się to jeszcze bardziej widoczne” – napisał w dzienniku Kommiersant Rusłan Puchow, dyrektor moskiewskiego Centrum Analiz Strategii i Technologii, cytowany także przez brytyjski Times. Rosyjski ekspert dodał, że „na arenie światowej blefowanie jest możliwe, choć ważne jest, aby nie wierzyć we własny blef zbyt przesadnie”.
Moskwa była głównym – obok Teheranu – sponsorem reżimu w Syrii: „W zamian al-Asad pozwalał Rosji m.in. utrzymywać na swoim terytorium bazy wojskowe – morską w Tartusie i lotniczą w Chmejmin. Udana interwencja wojskowa, jaką strona rosyjska przeprowadziła wspólnie z Iranem w latach 2015–2017, ratując al-Asada przed upadkiem, znacząco wzmocniła na Bliskim Wschodzie jej status jako wpływowego mocarstwa, o którego względy należy zabiegać” – wynika z analizy autorstwa Katarzyny Chawryło i Witolda Rodkiewicza z Ośrodka Studiów Wschodnich.
Błyskawiczny upadek reżimu Asada ten status mocarstwa znacząco osłabił, co jest według dr Repetowicza bacznie obserwowane w świecie arabskim, ale także przez wiele rządów trwających dzięki wsparciu Rosji. „Do świata szyickiego i wszystkich reżimów opierających się na rosyjskiej pomocy płynie komunikat, że poleganie na Rosji to błąd, bo Rosja albo nie jest w stanie im pomóc albo nie ma woli wspierania swoich sojuszników” – stwierdził dr Repetowicz.
Jego zdaniem rosyjskie wsparcie reżimu Assada nie było ostatnio silne z dwóch powodów. „Po pierwsze Rosja jest słaba, wbrew prorosyjskiej propagandzie w mediach w Iraku, Iranie czy Afryce, które głoszą od lat mit o potędze Rosji, wygranej na Ukrainie, o tym, że choć Rosja ma wielu wrogów, Zachód musi się jej bać” – tłumaczył rozmówca PAP.
W jego ocenie Rosja nie wsparła też dość mocno Asada, bo w rzeczywistości miała ważniejsze interesy gdzie indziej. „Mogła więc pomóc, ale tego nie zrobiła, to znaczy, że zdradziła Asada, a to jeszcze gorzej, bo komu jest potrzebny patron, który zdradza, bo ma inne interesy. Syria pokazała, że Bliski Wschód jest drugorzędny wobec interesów Rosji związanych z Ukrainą” – dodał Repetowicz.
Anna Gwozdowska
amac/
13.12.2024