< Wstecz

Raport Instytutu Myśli Politycznej im. Gabriela Narutowicza: Pasożytnicza strategia rosyjskiej propagandy w Polsce

fot. PAP/EPA/MAXIM SHIPENKOV
fot. PAP/EPA/MAXIM SHIPENKOV

Od co najmniej 2014 roku rosyjska propaganda stała się jednym z ważniejszych elementów prowadzonej przez Kreml wojny hybrydowej obejmującej nie tylko zachodnią Europę czy USA, ale także Polskę – wynika z raportu Instytutu Myśli Politycznej im. Gabriela Narutowicza „Pasożytnicza strategia rosyjskiej propagandy”. Katarzyna Kwiatkowska-Moskalewicz stosunek Rosji do Polski na przykładzie treści publikowanych na anglojęzycznym portalu Sputnik International finansowanym przez Moskwę. W sumie przejrzała 2635 artykułów z lat 2021-2024 (do 30 września 2024 roku), w których wymieniono Polskę. Po wyeliminowaniu tekstów, w których Polska była traktowana marginalnie, ostatecznie autorka opisała propagandę na podstawie 1600 materiałów. 




Przejmując władzę prezydent Rosji (a przez krótką chwilę premier) Władimir Putin szukał „nowej jakości”. W raporcie podkreślano, że chciał się odróżnić ideologicznie od swoich poprzedników. Punktem kulminacyjnym słabości Moskwy uznał „kolorowe rewolucje”, które zaczęły się na przełomie lat 90. i 2000. (Serbia, Gruzja, Ukraina czy Kirgistan). „Uznał je za narzucone z zewnątrz, polityczne scenariusze służące do manipulowania zwyczajnymi obywatelami państw poradzieckich w celu przeprowadzenia kryptozamachów stanu i wymiany elit” – podkreślała autorka raportu. Narzucającymi miały być przede wszystkim Stany Zjednoczone.
Co nie przeszkadza, że – jak czytamy w raporcie – ten model protestów i „kolorowych rewolucji” Kreml wykorzystał do własnych celów. Wtedy Moskwa wprowadziła termin „suwerenna demokracja” – prawo do samodzielnego określania zakresu swobód i demokratycznych reguł zgodnych z rosyjskim duchem i systemem wartości. Putin postanowił zrobić z Rosji twierdzę konserwatywnych tradycji. 


Celowy chaos informacyjny i wojna hybrydowa


Okazało się, że podstawową cechą propagandy Kremla jest jej niekoherentność. Rosyjskie media publikują sprzeczne ze sobą narracje. Zdaniem autorki raportu chaos informacyjny, który to generuje, sprzyja pogłębianiu się chaosu społecznego, zwłaszcza w momentach klęsk żywiołowych, katastrof i innych wywołujących zbiorowy niepokój wydarzeń. Od 2016 roku Komisja Europejska zaliczyła wojnę hybrydową do działań przeciwko Unii. I stwierdziła w dokumencie „Przeciwdziałanie zagrożeniom hybrydowym i pakiet bezpieczeństwa”, że ich celem jest „podważanie wartości demokratycznych oraz polaryzacja społeczeństwa zarówno na terenie całej Wspólnoty, jak i poszczególnych państw członkowskich”. Takimi działaniami są m.in. manipulacje informacjami, czyli kampanie dezinformacyjne służące do „kontrolowania narracji politycznej lub radykalizacji czy rekrutacji lokalnych aktorów”.
We wrześniu 2024 roku Departament Sprawiedliwości USA opublikował raport o sponsorowanej przez Rosję operacji wpływu nie tylko w Stanach Zjednoczonych, ale także w Europie. O tym raporcie, w którym pojawia się operacja Doppelgänger (Sobowtór), serwis #FakeHunter szczegółowo pisał w analizie „USA to domek z kart, czyli rosyjska fabryka dezinformacji w amerykańskiej kampanii prezydenckiej”. Kwiatkowska-Moskalewicz powołując się na artykuł opublikowany na portalu Oko.Press twierdzi, że Doppelgänger był (i nadal jest) realizowany także w Polsce. Dowodem są setki polskojęzycznych botów w mediach społecznościowych propagujących rosyjską, antyukraińska i antyamerykańską narrację, a przede wszystkim pogłębiających konflikty społeczne w kraju. 


Russia Today oraz Sputnik


Raport Instytutu Myśli Politycznej opisał dwie organizacje medialne: telewizję Russia Today (posługującą się obecnie skrótem RT) oraz portal Sputnik. RT powstała w 2005 roku i nadaje swój program w wielu językach. Sputnik został założony w 2014 roku i jest jednym z głównych, oficjalnych kanałów globalnej polityki informacyjnej Rosji. Obie organizacje są narzędziem Kremla do prowadzenia skoordynowanej ofensywy, której celem jest zwalczanie hegemonicznej pozycji przede wszystkim mediów anglosaskich. Zaproponowały nowy typ narracji, konkurencyjny wobec liberalnej demokracji. Autorka raportu przytacza określenie brytyjskich medioznawców Martina Moore’a oraz Thomasa Colleya, którzy tę narrację nazwali „upartyjnionym pasożytnictwem”. W oryginale jest to „partisan parasite” co można też przetłumaczyć jako „stronnicze pasożytnictwo”.


Jednym z podstawowych elementów działania obu organizacji medialnych jest zatrudnianie zagranicznych dziennikarzy, by stworzyć wrażenie, że treści są tworzone w danym kraju, a nie w Moskwie. 
Kilka dni po ataku Rosji na Ukrainę dostęp do rosyjskich tub propagandowych został ograniczony w całej Unii Europejskiej. Moskwa przedstawiała to jako zamach na wolność słowa, a Sputnik pisał o Polsce jako centrum dezinformacji „gdzie amerykańskie służby opłacają brygady twórców fake newsów w celu zdyskredytowania Rosji oraz szerzenia paniki w europejskim społeczeństwie”. Także Polska uznała Sputnika i RT za narzędzia wojennej propagandy rosyjskiej. Ale wiedziała o tym wiele lat wcześniej, bo, jak przypomniała autorka raportu, w 2015 roku wydaliła korespondenta Sputnika, a w 2023 roku uznała kolejnego dziennikarza za persona non grata. Mimo to nie zablokowała dostępu do strony internetowej Sputnik International. Rekomendacją autorki raportu jest zakazanie tego portalu. 


Dlaczego Polska jest zła?


Kwiatkowska-Moskalewicz podkreślała, że na rok przed atakiem Rosji na Ukrainę Polskę wymieniano głównie w kontekście budowy gazociągu Nord Stream 2. W 2021 roku serwis #FakeHunter pisał o tej dezinformacji Sputnika. W jednym z raportów stwierdzono, że „coraz więcej zachodnich polityków i mediów wskazuje na gazowy szantaż, a nawet wojnę gazową, którą toczy Kreml, a której celem jest wywarcie na UE presji i doprowadzenie do uruchomienia rosyjsko-niemieckiego gazociągu Nord Stream 2” (link w źródłach). Polska i państwa bałtyckie występowały też jako „symbol sił sprzeciwiających się rosyjsko-europejskiej polityce dialogu, proponowanej przez Francję i Niemcy”. Jak podkreślała autorka raportu Sputnik przedstawiał „nową” Europę (czyli państwa postkomunistyczne) jako zawsze zależny od kogoś region, dawniej od ZSRR, a teraz od USA. 
Tuż przed wybuchem wojny i po lutym 2022 Polskę przedstawiano jako dostarczyciela sprzętu wojskowego dla Ukrainy. Później twierdzono, że jest punktem przekaźnikowym amerykańskiej broni. #FakeHunter prostował nieprawdziwe doniesienia, jakoby Amerykanie dostarczali pomoc wojskową udając, że to sprzęt cywilny. W 2022 roku #FakeHunter pisał, że „operacja przerzutu zachodniej broni na Ukrainę jest w pełni transparentna, o czym świadczą liczne relacje reporterskie”. W raporcie przytoczono także dezinformację Kremla, zgodnie z którą Polska planowała zajęcie zachodniej Ukrainy (przede wszystkim ziemie, które przed II wojną światową były w granicach ówczesnej Polski). Wg Sputnika był to spisek: „Warszawa i Waszyngton planują ponowne zjednoczenie Polski z zachodnią Ukrainą”. 


Także i ta kwestia była wielokrotnie prostowania przez serwis #FakeHunter. „W polskiej debacie politycznej nie ma i nie było dyskusji na temat zajęcia zachodniej Ukrainy” – pisał #FakeHunter w 2023 roku. Ta teza „służyła rosyjskiej propagandzie do pokazywania Polski jako kraju agresywnego i prowadzącego politykę rewizjonistyczną oraz siania nieufności między Ukraińcami i Polakami” – wyjaśniał w innym raporcie z tego samego roku.
Autorka zwracała uwagę na podsycane przez Kreml antywojenne demonstracje w poszczególnych krajach europejskich. „Parapacyfistyczne zapewnienia Moskwy, jako element pasożytniczej strategii, adresowane przede wszystkim do zaniepokojonych gospodarczymi i społecznymi skutkami wojny mieszkańców zachodniej Europy, były analogiczne do zapowiedzi z 2021 roku, że Rosjanie nie mają zamiaru naruszać żywotnych interesów Ukrainy” – napisała. 


Osobnym tematem kremlowskiej dezinformacji byli uchodźcy. Raport przytacza relacje Sputnika, zgodnie z którymi Polska traktuje uciekających przed wojną Ukraińców jako sposób zdobycia dodatkowego finansowania z Unii Europejskiej. Moskwa rozpowszechniała także liczne fake newsy dotyczące samych uchodźców, roznoszonych przez nich chorób oraz przywilejów, które oferują im państwa unijne, a które są niedostępne dla obywateli. Także i te fake newsy były analizowane przez serwis #FakeHunter. 


I chociaż z jednej strony propaganda twierdziła, że Polska zarabia na uchodźcach, to z drugiej pokazywała, że Polacy ponoszą koszty ich utrzymania. Tylko w okresie luty 2022-sierpień 2022 do Polski z Ukrainy przyjechało 5,3 mln osób, ale na Ukrainę wyjechało ponad 3,4 mln osób. Pojawiały się informacje, że np. ich leczenie kosztowało Polskę 40 mld PLN. Tymczasem, jak sprawdził serwis #FakeHunter, koszty świadczeń udzielonych obywatelom Ukrainy w 2022 roku (okres marzec-grudzień 2022 r.) wyniosły 514,6 mln PLN.
„Rosyjska narracja kreowała i uwypuklała rozłam między polskimi elitami (…) a tak zwanymi zwykłymi Polakami, którzy coraz częściej sprzeciwiają się militarnemu wsparciu Kijowa i wojnie, której nie da się wygrać” – czytamy w raporcie. Autorka, podobnie jak i #FakeHunter, podkreslała, że Kreml rozgrywa kwestie zbrodni wołyńskiej, by poróżnić Polaków i Ukraińców. Sputnik pisał: „Wielu zwykłych Polaków wyraża obawy w związku z czczeniem przez rząd ukraiński faszystowskiego przywódcy z czasów II wojny światowej Stefana Bandery, którego bojówki zamordowały setki tysięcy Polaków”. 


Serwis #FakeHunter wielokrotnie prostował nieprawdziwe informacje związane ze zbrodnią wołyńską, a w analizie „Kreml gra zbrodniami UPA, aby podsycić polsko-ukraińskie spory o historię” cytował profesora Grzegorza Hryciuka, historyka z Uniwersytetu Wrocławskiego. Jego zdaniem Moskwa „dyskredytuje władze Ukrainy jako opanowane przez ideowych spadkobierców nacjonalistów dokonujących zbrodni ludobójstwa”. Jego zdaniem nagłaśniając mordy na Wołyniu Rosja próbuje podsycać konflikty polsko-ukraińskie, doprowadzić do ograniczenia poparcia dla Ukrainy przez władze i polskie społeczeństwo.


2024 rok – dezinformacyjna wojna trwa nadal


Raport opisuje także rosyjską narrację w trzecim roku wojny w Ukrainie. Polska była wymieniana przede wszystkim jako tradycyjnie antyrosyjskie państwo, wciągnięte w działania wojenne przez USA i umożliwiające Ukrainie ataki na Rosję. Poza tym Kreml donosił, że nasz kraj gwałtownie się zbroi mimo rosnącego deficytu budżetowego. Ponadto Polska jest odpowiedzialna za „militaryzację Bałtyku” oraz za „zaczepną operację Ukrainy w obwodzie kurskim”. Miała też być pośrednikiem w sprzedaży Ukrainie przez Amerykanów „paliwa do produkcji brudnych bomb biologicznych”. Sputnik, wg badania Instytutu Myśli Politycznej, szedł dalej twierdząc, że jest „punktem eskalacji, od którego może się zacząć trzecia wojna światowa”. 
Jako jeden z potencjalnych celów Moskwy była wymieniana amerykańska baza antyrakietowa w Redzikowie, oficjalnie otwarta 13 listopada 2024 roku. Bardzo szybko pojawiły się fałszywe informacje dotyczące bazy, w tym o rzekomych wywłaszczeniach okolicznych mieszańców, które #FakeHunter prostował.
Wg autorki raportu w 2024 roku kremlowska propaganda wzmocniła przekaz, w którym Rosja jest prezentowana jako obrońca tradycyjnych i chrześcijańskich wartości, w przeciwieństwie do „pogrążającego się w ideologicznym i tożsamościowych chaosie Zachodu”. W raporcie przygotowanym przez serwis #FakeHunter „Wojna informacyjna 2022–2023. Przebieg i wnioski” Anna Maria Dyner z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych powiedziała, że „rosyjska cerkiew prawosławna, zarówno w imperium rosyjskim, jak i we współczesnej Rosji, odgrywa bardzo istotną rolę jako religijne ramię Kremla”. Wtedy #FakeHunter stwierdził, że od wybuchu w Ukrainie wojny Rosja prowadzi największą, nowoczesną kampanię dezinformacyjną w historii internetu. Wykorzystuje wszelkie dostępne kanały siania dezinformacji, w czym pomagają jej także liderzy opinii publicznej, politycy, dziennikarze oraz influencerzy. 

mb/

12.12.2024