Dezinformacja, szpiegostwo i sabotaż – niemieckie służby o zagrożeniach ze strony obcych wywiadów
Szpiegowanie infrastruktury krytycznej; inwigilacja diaspory rosyjskiej, irańskiej i chińskiej; dezinformacja; akcje sabotażowe i zlecane morderstwa – zdaniem szefów niemieckich służb zarówno Niemcy, jak i cały Zachód mierzą się dziś z bezprecedensowym spiętrzeniem zagrożeń. „Kilka lat temu, tu - w tym miejscu mówiłem, że Rosja to burza, a Chiny to zmiany klimatyczne. I nic się nie zmieniło, poza tym, że burza stała się prawdziwym, przemieszczającym się ze wschodu na zachód huraganem” - powiedział w poniedziałek w Berlinie podczas publicznego przesłuchania szefów kluczowych niemieckich służb prezydent Federalnego Urzędu Ochrony Konstytucji (niemieckiego kontrwywiadu - FH) Thomas Haldenwang. Przesłuchanie miało charakter publiczny i odbyło się w ramach Parlamentarnego Zespołu Kontrolnego odpowiedzialnego za monitorowanie federalnych służb wywiadowczych.
Thomas Haldenwang podkreślił, że mimo wydalenia dużej liczby rosyjskich agentów z Niemiec, Moskwa nie zmniejszyła swojej aktywności działając przez tzw. pośredników (Proxy - FH) wywodzących się również ze środowiska przestępczości zorganizowanej i działających na zlecenie Rosji za pieniądze.
Szef kontrwywiadu, mówiąc o zagrożeniach szpiegostwem, przywołał incydenty z wykorzystaniem dronów do szpiegowania obiektów wojskowych i infrastruktury krytycznej, m.in. parku przemysłowego Brunsbüttel, nad którym latem kilkakrotnie zauważono obce drony. Obiekty, jak podawały już w sierpniu niemieckie media, pojawiały się nocą i poruszały z dużą prędkością wykonując nietypowe manewry, co sugerowało ich wojskowy charakter.
„Szpiegostwo szybko przechodzi w sabotaż. Dron może mieć kamerę, ale może być również wyposażony w materiały wybuchowe i stanowić ogromne zagrożenie. Wyjątkowe zagrożenie dla bezpieczeństwa stanowiła sprawa z wysyłaniem po całej Europie paczek z zapalnikami. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności paczka (z takim ładunkiem – FH) zapaliła się jeszcze na lądzie, a nie w trakcie lotu samolotu. Gdyby wybuchła na pokładzie, doszłoby do katastrofy, a jej skutki byłyby odczuwalne dla wszystkich, również dla tych, którzy otwarcie lub potajemnie sympatyzują z Putinem i jego reżimem” - przekonywał Haldenwang. Szef kontrwywiadu odniósł się tym samym do incydentu z lipca tego roku, kiedy w magazynie zapaliła się przesyłka, która miała trafić na pokład samolotu w Lipsku. Gdyby nie opóźnienie lotu, paczka wybuchłaby na pokładzie. Sprawą zajmuje się Prokuratura Federalna, a media już wcześniej wskazywały na prawdopodobne działanie rosyjskich służb.
Odpowiadając na pytania członków parlamentarnej grupy kontrolnej, dotyczące działań dezinformacyjnych Rosji w niemieckiej infosferze, Haldenwang przywołał kampanię „Doppelgänger” (Sobowtór) polegającą na manipulowaniu opinią publiczną poprzez klonowanie stron renomowanych mediów i rozprzestrzenianie za ich pośrednictwem narracji prokremlowskich. Prezes kontrwywiadu odniósł się też do ujawnionej w Czechach firmy medialnej „Voice Europe”, której faktycznym celem, oprócz szerzenia dezinformacji i propagandy, było korumpowanie europejskich polityków.
Lejtmotywem przesłuchania szefów służb były wpływy Rosji na Zachodzie i jej potencjał bojowy w najbliższych latach. Dyrektor Federalnej Służby Wywiadowczej (BND) Bruno Kahl zaznaczył, że Kreml postrzega Republikę Federalną Niemiec jako wroga, a z uwagi na silne wsparcie udzielane przez Berlin Ukrainie, „Rosja widzi w Niemcach stronę (konfliktu – FH)”. Zdaniem Kahla prezydent Rosji Władimir Putin jest zainteresowany stworzeniem nowego porządku światowego. A „Rosja zaczęła już +inicjować bezpośrednie środki kinetyczne przeciwko Zachodowi+”. Szef BND przypomniał, że Rosja masowo przezbraja i reorganizuje swoje siły zbrojne i stwierdził, że „będą one prawdopodobnie w stanie przeprowadzić atak na NATO (…) najpóźniej do końca tej dekady”.
„Gotowość Moskwy do dalszej eskalacji na odcinku hybrydowym i tajnych działań osiągnęła niespotykaną do tej pory skalę. (…) Rosja użyje całego dostępnego jej wachlarza możliwości hybrydowych, by podważyć zdolność do działania Niemiec i Europy. Do tego zaliczają się też coraz lepsze jakościowo i coraz liczniejsze ataki cybernetyczne rosyjskich aktorów państwowych i ich pośredników” - powiedział Kahl.
Szef wywiadu zwrócił też uwagę na dysproporcje w nakładach na zbrojenia dokonywane przez Rosję i NATO. „Tegoroczne wydatki wojskowe Moskwy, mierzone w stosunku do PKB (Rosji - FH), są wielokrotnie wyższe od tego, co państwa NATO inwestują w swoją obronę. Z perspektywy parytetu siły nabywczej w porównaniu z Niemcami oznacza to tyle, że same wydatki Moskwy związane z obronnością wynoszą średnio trzycyfrową sumę liczoną w miliardach euro. Obecnie trwa najszerzej zakrojona korekta rosyjskich sił zbrojnych od 2008 r. Do działań strukturalnych, takich jak reorganizacja okręgów wojskowych dochodzi też znaczne zwiększenie sił lądowych. Ten wzrost sił koncentruje się oczywiście na strategicznym kierunku zachodnim, wzdłuż wschodniej flanki NATO. Moskwa nie tylko dąży do odbudowy swoich sił konwencjonalnych do poziomu sprzed wojny, ale także do znacznego ich zwiększenia” - powiedział Kahl.
Według szefa BND Kreml dąży do wypchnięcia USA z Europy, a obecność NATO na kontynencie sprowadzić do poziomu z końca lat 90-tych. „Celem Moskwy jest stworzenie rosyjskiej strefy wpływów i alternatywnego porządku światowego. W tym celu Kreml już teraz rozszerza swoje pozapolityczne relacje z państwami o podobnych poglądach. (…) Putin będzie testował czerwone linie Zachodu i dalej eskalował konfrontację” - dodał Kahl.
Jak podkreślił, krytycznymi zmiennymi w rosyjskich kalkulacjach są jedność Zachodu i zdolności obronne Europy, zaś Rosja chce przetestować gotowość (NATO - FH) do obrony przed otwartą konfrontacją i zniechęcić poszczególnych sojuszników do obrania wspólnej linii politycznej i obronnej. „Kreml prawdopodobnie zakłada, że Zachód będzie miał trudności ze znalezieniem właściwych wspólnych odpowiedzi w świecie podzielonym licznymi konfliktami” - stwierdził szef BND.
Na pytanie przewodniczącego Zespołu Kontrolnego, Konstantina Notza (Zieloni) o to, czy służby widzą dla siebie miejsce na „Zeitenwende” (odniesienie do planu przeorientowania niemieckiej polityki wobec Rosji ogłoszonego przez Kanclerza Scholza 24 lutego 2022 r. - FH) rozumiane jako zmianę sposobu myślenia o zagrożeniach ze strony Rosji, prezydent kontrwywiadu, Thomas Haldenwang odparł: „Przykro mi, ale to pytanie raczej nie do mnie ponieważ Federalny Urząd Konstytucji od lat przestrzega (przed wpływami Rosji - FH) i sam osobiście uczyniłem to w 2018 r. podczas mojego pierwszego przesłuchania przed Zespołem Kontrolnym”.
„Od lat ostrzegamy przed rosyjskimi kampaniami wpływu, szpiegostwem, sabotażem, atakami cybernetycznymi. Już w 2018 r. aktywności te dorównały poziomem tym z czasów zimnej wojny. W tym sensie obecny rozwój wypadków związany z rosyjską napaścią na Ukrainę nie jest dla nas zaskoczeniem. Co się tyczy +Zeitenwende+, to w kontrwywiadzie zagościło ono we wczesnych latach 90-tych, kiedy po krótkim okresie pewnego poczucia spokoju i braku działań szpiegowskich tuż po zjednoczeniu Niemiec okazało się, że wszystko znowu się zaczyna i to bardzo intensywnie. (…) Wzmocniliśmy więc działania kontrwywiadowcze. Nie musieliśmy zmieniać sposób myślenia, ponieważ od lat uznawaliśmy Rosję za naszego głównego przeciwnika” - podsumował prezes kontrwywiadu. Konstantin Notz dziękując za wyjaśnienie, zauważył: „Szkopuł w tym, że w naszych smartfonach i sieciach telekomunikacyjnych mamy chińską technologię. I mamy Nord Stream II, a zatem spore problemy, które zaistniały mimo wyraźnych sygnałów ostrzegawczych ze służb i należy to jasno nazwać problemem". Wcześniej Dirk Wiese (SPD), w kontekście dodatkowych zagrożeń dla bezpieczeństwa Europy, wspomniał sytuację na granicy z Białorusią i wykorzystywanie migracji do destabilizacji Unii Europejskiej.
Argumenty przywołane podczas przesłuchania przez szefów niemieckiego wywiadu i kontrwywiadu częściowo powtórzyła prezes Federalnego Urzędu Kontrwywiadu Wojskowego (Bamad) Martina Rosenberg.
Rosenberg przestrzegła, że obce służby wywiadu starają się pozyskać informacje o niemieckich dostawach broni na Ukrainę, a także o projektach szkoleniowych dla ukraińskich żołnierzy na terenie Niemiec. Rosenberg podkreśliła wagę zwiększenia obrony infrastruktury krytycznej i wojskowej przed działaniami szpiegowskimi i sabotażowymi. Wspomniała też o odpowiedzialności kontrwywiadu wojskowego za bezpieczeństwo niemieckiej brygady stacjonującej na Litwie i potrzebie zwiększenia uprawnień jej służby by lepiej wywiązywać się z powierzonych zadań. Wszyscy trzej szefowie służb podnosili też kwestię niezbędnych ich zdaniem zmian w prawie, które usprawniłyby ich działania, ograniczyły nakłady personalne związane z nadmierną biurokratyzacją ich pracy.
Podczas przesłuchania poruszono też kwestię inwigilacji służb Rosji, Chin, Iranu, ale również Turcji w środowisku opozycjonistów z tych państw przebywających w Niemczech. Thomas Haldenwang przyznał, że Chiny podejmują widoczne wysiłki by prześwietlać diasporę chińską w Niemczech i wpływać na jej członków, a kiedy to się nie udaje „stosowane są środki nacisku”. W przypadku diaspory irańskiej szef kontrwywiadu wspomniał o „zagrożeniu ze strony osób najmowanych ze środowisk przestępczych” i odniósł to np. do Irańczyków, którzy protestowali przeciwko reżimowi Teheranu na ulicach Berlina i innych miast. Mówiąc o Rosji Haldenwang przywołał tzw. morderstwo z Tiergarten (w 2019 r. obywatel Rosji zastrzelił w berlińskim Tiergarten czeczeńskiego bojownika, uznano, że zlecenie egzekucji wyszło z Moskwy - FH). W tym zestawieniu znalazła się też Turcja i stosunek rządu Turcji do krytyków jego poczynań oraz do mieszkających w Niemczech zwolenników Fetullaha Gülena, uznawanego za wroga rządu tureckiego. Prezes kontrwywiadu zapewnił, że w Niemczech reaguje się na próby wywierania presji na opozycjonistów i członków diaspory chińskiej, irańskiej, rosyjskiej i tureckiej. „Musimy reagować i jesteśmy w kontakcie z policją, która w razie potrzeby dba o ochronę tych ludzi. Presja na diasporę jest odczuwalna” - podsumował.
„Ta presja nie tylko istnieje, ale nawet jest większa. W Chinach i w Rosji obserwujemy tendencje, które należałoby już nawet nazwać nie tyle autorytarnymi, co totalitarnymi. (…) Wystarczy być odmiennego zdania, by wpaść w oko tamtejszych władz, co pociąga za sobą prześladowanie również na obcym terenie, także naszym. I takich sytuacji akceptować nam nie wolno” - dodał Bruno Kahl (BND). (PAP)
Olga Doleśniak-Harczuk
lm/
18.10.1014