< Wstecz

Na rosyjskich propagandystów czekają w sieci tysiące gotowych, fałszywych kont

fot.PAP/EPA/YURI KOCHETKOV
fot.PAP/EPA/YURI KOCHETKOV

W sieci działa potężny rynek fałszywych kont, z którego mogą korzystać zarówno specjaliści tzw. black hat marketing (techniki pozycjonowania stron internetowych z wykorzystaniem nieetycznych metod - PAP), jak również aparat propagandowy państw wrogich Zachodowi. FDD odkryła i opisała ponad 25 tys. nieautentycznych stron na Facebooku o nazwach podobnych do wcześniej zidentyfikowanych podmiotów, wykorzystywanych w powiązanej z Chinami operacji dezinformacyjnej Spamouflage, która miała wpłynąć na debatę polityczną w USA. „Wprawdzie nie znaleźliśmy dowodów na to, że te zidentyfikowane strony są obecnie zaangażowane w jakąś operację wpływu – niektóre są wręcz nieaktywne – ale wykazaliśmy, że to możliwe” – powiedział PAP Max Lesser, ekspert Foundation for Defense of Democracies (FDD), współautor badania „Zduś boty w zarodku”.

 

Czasy fabryki trolli z Petersburga, znanej m.in. z kampanii wpływu nagłaśniającej rosyjską narrację o zajęciu Krymu, odchodzą w przeszłość. Państwa takie jak Rosja, Iran czy Chiny mogą łatwo uruchomić kampanię dezinformacyjną w mediach społecznościowych, korzystając z już istniejącej infrastruktury, która reklamuje się w dodatku w sieci. Jej właściciele robią to na przykład w taki sposób: „Wyprzedaż na Twitterze: konta blue tick; ultrajakość; stare konta 2009-2023; konta z obserwującymi”.

„Nasz raport pokazał reklamy fałszywych kont na Facebooku na stronach internetowych marketingu black hat, takich jak blackhatworld[.]com, ale podobne reklamy można znaleźć także dla fałszywych kont na X” – wyjaśnił PAP Lesser i przypomniał, że jest z czego wybierać, bo w czasie, kiedy Elon Musk negocjował zakup Twittera, zlecił badanie, według którego 11 proc. kont na tej platformie było fałszywych.

Lesser nie wykluczył, że zamiast produkować nowe, Rosja może kupować już istniejące, fałszywe konta, aby uruchamiać w ten sposób operacje dezinformacyjne także przeciwko Polsce.

W raporcie FDD można znaleźć podpowiedzi, jak rozpoznać sieci fałszywych kont. Analitycy fundacji wykryli np. 124 fałszywe konta na Facebooku o niemal identycznej nazwie, w której występowały słowa “Denise Jones”. Dodatkową wskazówką, że mamy do czynienia z nieprawdziwymi kontami, okazały się fotografie stworzone przy użyciu sztucznej inteligencji, co było wyraźnie widać m.in. z powodu występujących na twarzach i wokół nich nierzeczywistych plam i obrazów. W innych przypadkach wykryto niespójności między nazwą strony, zdjęciami i wpisami. Na przykład jedna z analizowanych stron o nazwie „Denise Jones (Houston)” przedstawiała się jako agencja reklamowa z Houston, ale jej zdjęcie profilowe miało wyraźnie seksualny wyraz, a na koncie udostępniano głównie treści w języku wietnamskim. Inną cechą charakterystyczną badanych kont były 15-cyfrowe ciągi liczb dołączone do nazwy strony, a także cztery przypadkowo wybrane emotikony w opisie strony. Powtarzające się nazwy i niedoróbki świadczyły o tym, że ktoś tworzył te konta na masową skalę.

Według Lessera warto także próbować uprzedzać działania wroga i aktywnie monitorować fora marketingu „black hat”. To tam można namierzyć osoby i organizacje sprzedające fałszywe konta w mediach społecznościowych. Trzeba je następnie zgłosić platformom mediowym. Zdaniem Lessera duże firmy medialne powinny zamykać takie konta i równocześnie znacząco wzmocnić weryfikację tożsamości użytkowników mediów społecznościowych. „Zduszając boty w zarodku, można o krok wyprzedzić przeciwnika, i to zarówno oszustów finansowych czy reklamowych, jak i zagraniczne ośrodki dezinformacji” – podsumował Lesser. (PAP)

Anna Gwozdowska

jpn/

18.10.2024

 

Przypisy: