< Wstecz

Czy Ukraina pod presją Zachodu odeszła od stołu negocjacyjnego? Im bliżej szczytu pokojowego w Szwajcarii, tym ostrzejsza rosyjska narracja

 fot. PAP/EPA/JUSTIN LANE
fot. PAP/EPA/JUSTIN LANE

W listopadzie 2023 r. na łamach niemieckiego magazynu „Emma” sugerowano, że rozmowy pokojowe między Ukrainą a Rosją z wiosny 2022 r. załamały się z winy Kijowa, który uległ podszeptom Zachodu, przy czym szczególną rolę w fiasku negocjacji przypisywano Londynowi i Waszyngtonowi. Narracja o gotowej do rozmów Rosji i sabotowaniu porozumienia między Kijowem a Moskwą przez Zachód intensywnie krąży w przestrzeni medialnej i to nie tylko rosyjskiej. Niedawny wywiad Władimira Putina dla chińskiej agencji Xinhua, w którym prezydent Rosji stwierdził, że „Rosja i Ukraina były blisko rozejmu, ale w ostatniej chwili Kijów odmówił podpisania dokumentu i opuścił proces negocjacyjny” podkreślił jedynie linię narracyjną, której świadomie lub nieświadomie zaczęły też ulegać zachodnie media.

Magazyn „Emma” to pismo feministyczne, jedno z najbardziej rozpoznawalnych na niemieckim rynku, z wyrazistą redaktor naczelną i założycielką - Alice Schwarzer. To Schwarzer wraz z Sahrą Wagenknecht, aktualnie liderką partii Sojusz Sahry Wagenknecht, opublikowała 10 lutego 2023 r „Manifest dla Pokoju” (do dziś poparło go 911 tys. osób) będący swoistym apelem do kanclerza Olafa Scholza o wstrzymanie dostaw broni walczącej z Rosją Ukrainie. Kiedy w listopadzie 2023 r. na łamach Emmy opublikowano artykuł zatytułowany „Ukraino, pokój był blisko!”, w którym stwierdzano, że wojna w Ukrainie mogła zostać zakończona już w marcu 2022 r. i że istnieje wystarczająco dużo dowodów dla potwierdzenia tezy, że Putin i Zełenski byli blisko podpisania rozejmu, tyle że proces pokojowy został zahamowany. I to zdaniem autora tekstu – zahamowany przez Zachód.

Michał Kacewicz: Kiedy Putin mówi o pokoju, chce wygrać wojnę

W ostatnich tygodniach kwestia zakończonych fiaskiem prowadzonych w Stambule negocjacji z wiosny 2022 r. odżyła na łamach prasy amerykańskiej i europejskiej. 16 kwietnia tego roku na łamach magazynu „Foreign Affairs” ukazał się artykuł Samuela Charapa (RAND Corporation) i Siergieja Radczenki z Johns Hopkins University zatytułowany „Rozmowy, które mogły zakończyć wojnę w Ukrainie”. Analitycy omówili pięć spotkań ukraińsko-rosyjskich oraz towarzyszące im spotkania na zoomie. Negocjacje prowadzono od 28 lutego 2022 r., czyli zaczęto je już czwartego dnia po ataku Federacji Rosyjskiej na Ukrainę. W kwietniu zaś miała być już gotowa treść komunikatu wypracowanego przez obie strony, komunikat ten miał być podstawą traktatu pokojowego. Do podpisania dokumentu jednak nie doszło. Charap i Radczenko w omówieniu szeregu przyczyn możliwego niepowodzenia rozmów pokojowych pośrednio sugerowali, że negocjacje przerwano z winy Kijowa. Waszyngton i sojusznicy Ukrainy mieli ponadto sceptycznie odnosić się do „perspektyw ścieżki dyplomatycznej wychodzącej ze Stambułu”, a sami Ukraińcy mieli nie konsultować w trakcie rozmów z Rosjanami kwestii gwarancji bezpieczeństwa, które miały Ukrainie zapewnić USA i sojusznicy. W artykule wspomina się też o odkryciu grobów ofiar masakry w Irpieniu i Buczy, co dodatkowo miało zaważyć na losie negocjacji.  Tezy zawarte w tekście w „Foreign Affairs” podchwyciły inne zachodnie media. Michał Kacewicz z belsat.eu w artykule „Kiedy Putin mówi o pokoju, chce wygrać wojnę” (z 29 maja tego roku) podsumował ten wątek następująco:

 

Ostatnie, prawdziwe negocjacje między Rosją a Ukrainą miały miejsce w lutym, marcu i kwietniu 2022 roku, czyli po rozpoczęciu rosyjskiej agresji. Gospodarzami rozmów były wtedy Białoruś i Turcja, a w rozmowach brali udział m.in. oligarcha Roman Abramowicz czy wysłannik polskiego prezydenta Jakub Kumoch. W formie online rozmowy trwały jeszcze wprawdzie do czerwca 2022 roku, ale faktycznie załamały się po ujawnieniu w kwietniu rosyjskich zbrodni w Buczy i Irpieniu pod Kijowem. Od tamtej pory obie strony okopały się na swoich pozycjach. Ukraina warunkuje rozmowy wycofaniem się Rosjan z jej terytorium. A Rosja sugeruje, że dla niej celem rozmów będzie wstrzymanie walk przy uznaniu obecnej linii frontu, a zatem uznanie również zaboru ukraińskiego terytorium. To nie wszystkie żądania Rosji. Moskwa będzie dążyć do formuły neutralności Ukrainy tj. zablokowania jakichkolwiek szans Kijowa na integrację ze strukturami zachodnimi. W kwietniu zachodnie media: szacowne Foreign Affairs i The Wall Street Journal przypomniały o negocjacjach z 2022 roku. W dość pobieżnym ich omówieniu pojawiło się niestety wiele uogólnień i sugestii, że wówczas to z winy Ukrainy zerwane zostały rozmowy pokojowe, bo armia ukraińska wypychała Rosjan spod Kijowa i liczyła na sukcesy na froncie. Jednocześnie media przypomniały jeden z leżących wówczas na stole rosyjskich warunków: status neutralności Ukrainy gwarantowany nie przez dobrowolną integrację ze strukturami zachodnimi, a przez „koncerty mocarstw” – gwarantów bezpieczeństwa Kijowa. Czyli formułę znaną z Memorandum Budapesztańskiego, kiedy Ukraina oddała poradziecką broń jądrową w zamian za gwarancje bezpieczeństwa ze strony mocarstw-sygnatariuszy (w tym Rosję). Jak wiadomo, ta koncepcja się nie sprawdziła. Moskwa wykorzystuje jednak negocjacje z 2022 roku, by pokazać, że to Kijów odrzuca pokój. Zresztą to stała rosyjska taktyka: przekonywać świat, że Putin jest gotowy na zakończenie wojny w każdej chwili. Wystarczy tylko podpisać zgodę na utrzymanie przez Rosję zagarniętych terytoriów, zgodę na neutralność Ukrainy, czyli jej de facto status państwa w szarej strefie. Status państwa bezbronnego, bez sojuszników. I wojna się skończy.

Po publikacji „Foreign Affairs” pytanie o powody fiaska negocjacji z 2022 r. zadało jeszcze wiele tytułów prasowych, austriacki „Der Standard” zastanawiał się „Jak blisko Rosja i Ukrainy faktycznie były w 2022 r. podpisania dealu pokojowego”, niemiecki „Die Welt” przedstawił 17-stronicowy draft „traktatu pokojowego” w artykule „Tajny dokument, który mógł zakończyć wojnę w Ukrainie”. W inne tony uderzono na blogu „Lost in Europe”, gdzie z kolei padło pytanie „a gdzie w czasie tych negocjacji podziali się Olafa Scholz i Annalena Baerbock”. „Frankfurter Rundschau” nawiązując do tzw. „oferty pokojowej Putina dla Kijowa” pisał zaś na ponad dwa tygodnie przed publikacją artykułu w „Foreign Affairs”: „Ujawniono szczegóły propozycji pokojowej Rosji: Putin planował zrobić z Ukrainy państwo kadłubowe”.
W tekście „Frankfurter Rundschau, który niejako przefiltrował narrację o fiasku negocjacji przez wewnątrzniemieckie spory polityczne, czytamy:

Od początku wojny na Ukrainie krążą pogłoski, że Ukraina nie przyjęła oferty pokojowej ze strony Rosji, częściowo z powodu presji ze strony krajów zachodnich. Partie takie jak AfD czy nowo założony Sojusz Sahry Wagenknecht (BSW) opierają niemal całą swoją argumentację przeciwko poparciu na tym założeniu. Ale jak mocne jest to oskarżenie przeciwko Ukrainie i „Zachodowi”? Nieszczególnie, jak wynika z publikacji szczegółów oferty pokojowej „Wall Street Journal”. Jak donosi amerykański magazyn, około sześć tygodni po rozpoczęciu wojny Władimir Putin wysłał Ukrainie projekt oferty pokojowej. Pod względem treści chodziło przede wszystkim o ograniczenie ukraińskiej armii na korzyść Rosji. Putin planował w ten sposób uczynić Ukrainę trwale podatną na agresję militarną ze strony Rosji.

Odnosząc się do reakcji, jakie fiasko negocjacji wywołało wśród partii otwarcie prorosyjskich, dziennik pisał:

Przeciwnicy pomocy dla Ukrainy i polityki sankcji wobec Rosji regularnie wzywają do rozpoczęcia rozmów pokojowych między Putinem a Zełenskim. Sojusz Sahry Wagenknecht kierowany przez Sahrę Wagenknecht zawarł nawet wezwanie do dyplomatycznego rozwiązania wojny na Ukrainie w swoim pierwszym programie politycznym. Jak donosi Tagesschau, w programach talk-show Wagenknecht wielokrotnie przywoływała negocjacje między Kremlem a Ukrainą w sprawie traktatu pokojowego jako argument przemawiający za gotowością Putina do zawarcia pokoju, nie znając treści projektu. To, że traktat pokojowy, który został teraz upubliczniony, nie jest podstawą trwałego pokoju z Rosją, powinno stać się jasne najpóźniej po publikacjach Wall Street Journal. Umowa została sporządzona w czasie, gdy Ukraina stała plecami do ściany w konflikcie z Rosją. Po tym, jak m.in. Niemcy zapewniły Ukrainę o swoim wsparciu, kraj ten nie miałby już powodu do tak daleko idących ustępstw wobec Rosji – stwierdzał „Frankfurter Rundschau".


Jakub Kumoch: Moskwa trwałego pokoju nie chciała


13 maja na portalu i.pl ukazał się wywiad z Jakubem Kumochem, obecnie ambasadorem RP w Chinach, byłym sekretarzem stanu w Kancelarii Prezydenta Andrzeja Dudy i byłym ambasadorem w Turcji, który towarzyszył ukraińskiej delegacji prowadzącej negocjacje z Rosjanami. Jak czytamy we wstępie do wywiadu:

„Tamte negocjacje były ślepą uliczką. Moskwa trwałego pokoju nie chciała. (…) Polski dyplomata prostuje przekaz płynący ostatnio z zachodnich mediów, jakoby w tamtym czasie blisko było już do zawarcia pokoju, tylko strona ukraińska zerwała negocjacje. Według Kumocha, to Moskwa od początku nie zamierzała doprowadzić do pokoju, jedyne czego chciała to kapitulacji Ukrainy. Jakub Kumoch zapytany o to, kiedy Ukraińcy powiedzieli, że dostali propozycję układu pokojowego, odpowiedział:

W okolicach połowy marca. Potem dali nam draft do oceny. Ten, który mam, datowany jest na 17 marca. Była nawet wideokonferencja między nami i ukraińskimi negocjatorami. Uczestniczyłem w niej m.in. z Marcinem Łapczyńskim, jednym z moich najbliższych współpracowników, wicedyrektorem, a potem dyrektorem w KPRP odpowiadającym za Wschód, swoją drogą postacią bardzo zasłużoną. Znaczna część polityki wschodniej prezydenta Dudy to efekt m.in. pracy jego i naszych podwładnych.


Na pytanie o to jak wyglądał ten dokument, Kumoch odpowiedział:

Nazwijmy to łagodnie: osobliwie. To był draft z uwagami obu stron. Dokument ewidentnie przygotowany został jeszcze przed rosyjską inwazją i to przez Rosjan. Przewidywał między innymi uznanie aneksji Krymu, tak zwanej niepodległości wschodnich obwodów Ukrainy, ograniczenie liczebności armii ukraińskiej, dwujęzyczność, zakaz wstępowania do NATO, wieczystą neutralność itd. Były też elementy czysto poniżające, takie jak zobowiązanie do przeprowadzenia denazyfikacji albo wprowadzenia kultu Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, jak Rosjanie nazywają swój wkład w II wojnę światową. Rzeczy, których państwo A nigdy nie narzuca państwu B. Rosja tymczasem przywiozła cały spis ustaw, które Ukraina ma zmienić. Zaczynał się od konstytucji. 

Poproszony o skomentowanie artykułu dotyczącego negocjacji 2022 r. z „Foreign Affairs”, Jakub Kumoch stwierdził:

Gdy przeczytałem ten artykuł, to od razu zapaliła mi się lampka. Jestem ambasadorem w Chinach i wiem, co rosyjska dyplomacja mówi tutaj. A mówi tak: „My naprawdę chcemy pokoju, w 2022 roku byliśmy o krok od jego zawarcia, ale wówczas Zełenski, pod wpływem Zachodu, zmienił zdanie i wycofał się z już niemal zawartego porozumienia”. Bardzo podobną narrację - może bez oskarżania Zełenskiego wprost - przedstawia ten artykuł. A poza tym zaraz po nim nastąpiła seria przecieków w podobnym tonie do innych gazet zachodnich. Wiem, że trafił do nich ten sam dokument - ewidentnie wersja przygotowana przez stronę rosyjską. „Foreign Affairs” opatrzyło go zdjęciem. A na nim widać, że dokument zawiera odniesienia do „Federacji Rosyjskiej” i „strony ukraińskiej” - typowy efekt rosyjskiej propagandy, która unika stosowania słowa „Ukraina”.


Dr Daniel Szeligowski: Chodzi o to by obwinić Ukrainę o niepowodzenie rozmów z 2022 r.

Moim zdaniem rosyjska dyplomacja ewidentnie ma żal do Ukrainy i partnerów zachodnich, że stawili opór rosyjskiej inwazji i że Ukraina wiosną 2022 roku nie padła. Teraz, gdy pojawia się coraz więcej głosów dotyczących możliwych przyszłych negocjacji ukraińsko-rosyjskich, Rosjanie przygotowują pod te negocjacje grunt. Cała historia rosyjska, która ma przekonać międzynarodową opinię publiczną o tym, że wiosną 2022 roku porozumienie było blisko, że Ukraina w zasadzie już na daleko idące koncesje wobec Rosji się zgodziła, ma przekonać do tego, że Ukraina powinna te rosyjskie koncesje przyjąć ponownie, jeszcze raz. Chodzi o to by obwinić Ukrainę o niepowodzenie rozmów z 2022 r. w ten sposób by podważyć zaufanie do Kijowa i zmusić do koncesji na rzecz Rosji – mówi w rozmowie z #FakeHunter dr Daniel Szeligowski, koordynator programu Europa Wschodnia w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych.

W tym momencie nie widzę możliwości na zakończenie wojny w krótkim okresie, nie widzę też absolutnie rosyjskiej gotowości do tego by jakiekolwiek rozmowy prowadzić czy to w większym stopniu z Ukrainą, czy w mniejszym ze Stanami Zjednoczonymi. Istnieje problem strukturalny, brakuje elastycznego podejścia rosyjskiego, które by odzwierciedlało, w jakiś sposób sytuację na froncie. Rosyjska pozycja negocjacyjna nie jest dziś tak silna jak była w kwietniu 2022 r., gdy rosyjskie wojska stały pod Kijowem, a rosyjskie żądania od tamtego czasu niespecjalnie się zmieniły – podsumowuje dr Szeligowski.

Putin manipuluje, Kułeba prostuje

15 maja 2024 r. Kreml opublikował wywiad z Władimirem Putinem udzielony chińskiej agencji informacyjnej Xinhua, w którym między historyjkami o słabości Katarzyny II do chińskiej laki a objaśnieniem priorytetów rosyjskiej prezydencji w BRICS, Putin powiedział, że Rosja nigdy nie odmówiła rozmów pokojowych w sprawie Ukrainy, a brak podpisania porozumienia wynikała z aktywności zachodnich sojuszników Kijowa, którzy zachęcali Ukrainę do kontynuowania walki. Ta ostatnia informacja miała pochodzić od ukraińskich urzędników. Dmytro Kułeba, minister spraw zagranicznych Ukrainy w specjalnym nagraniu opublikowanym na Portalu X nazwał tezę o odrzuceniu przez Kijów porozumienia pokojowego wiosną 2022 roku „jednym z ulubionych kłamstw promowanych przez Rosję i jej sympatyków, by odwrócić uwagę od istoty i przypisać Ukrainie winę [za fiasko negocjacji]”. Kułeba nawiązał w nagraniu do rzekomej roli ówczesnego premiera Wielkiej Brytanii Borisa Johnsona w odwodzeniu prezydenta Wołodymyra Zełenskiego od podpisania rozejmu z Moskwą. Szef ukraińskiej dyplomacji wyjaśnił, że negocjacje toczyły się również po wizycie Johnsona w Kijowie i dodał: „poza tym każdy, kto poznał prezydenta Zełenskiego dobrze wie, że on nie ulega żadnej presji”. Pod koniec nagrania Kułeba podkreślił, że winy za fiasko negocjacji nie ponosi „ani Zełenski, ani Johnson, tylko jeden człowiek: Władimir Putin”.

W maju 2024 r. Kułeba jeszcze trzykrotnie na portalu X nawiązał w swoich postach bezpośrednio lub pośrednio do kremlowskich manipulacji narracją wokół tematu negocjacji i zawieszenia broni.  24 maja, odnosząc się do informacji agencji Reutera, która powołując się na cztery rosyjskie źródła bliskie Kremlowi, poinformowała, że Władimir Putin jest gotowy wstrzymać walki w Ukrainie na drodze wynegocjowanego zawieszenia broni, które uwzględni obecną linię pola bitwy, zapytał:

Dlaczego rosyjskie ‘źródła’ nagle mówią mediom, że Putin jest gotów zatrzymać wojnę na obecnych liniach frontu? To proste. Putin desperacko próbuje wykoleić szczyt pokojowy w Szwajcarii (zaplanowany na 15-16 czerwca). Boi się jego sukcesu. Jego otoczenie wysyła te fałszywe sygnały o rzekomej gotowości do zawieszenia broni, mimo że wojska rosyjskie nadal brutalnie atakują Ukrainę, podczas gdy ich rakiety i drony spadają na ukraińskie miasta i społeczności. Putin nie ma obecnie ochoty na zakończenie agresji na Ukrainę. Jedynie zdecydowany i zjednoczony głos globalnej większości może zmusić go do wybrania pokoju zamiast wojny. Temu właśnie ma służyć Szczyt Pokojowy (w Szwajcarii). Dlatego tak bardzo się tego boi. Dlatego tak ważne jest, aby obecnych było jak najwięcej przywódców ze wszystkich kontynentów i części świata. Kiedy cały świat opowie się za przywróceniem pełnej mocy Karcie Narodów Zjednoczonych i prawa międzynarodowego, Rosja będzie zmuszona wybrać pokój.

25 maja Dmytro Kułeba po ataku Rosji na centrum handlowe w Charkowie, napisał:

Putin może szerzyć kłamstwa, ale oto jego działania. Barbarzyńskie zbrodnie wojenne na ludności cywilnej. Duże centrum handlowe w Charkowie. Sobota. Ohydne uderzenie, po to by osiągnąć maksymalną liczbę ofiar. [Putin] Nie może zająć Charkowa, dlatego próbuje zabić [miasto].

Dalej szef ukraińskiej dyplomacji apelował do Zachodu o zwiększenie wsparcia dla ochrony ukraińskiej przestrzeni powietrznej.

26 maja Kułeba zamieścił nagranie prezydenta Zełenskiego, na którym prezydent apelował o wspieranie Ukrainy w jej walce obronnej i o jak największą frekwencję światowych przywódców na czerwcowym Szczycie Pokojowym w Szwajcarii. Zełenski zwracał się też wprost do prezydentów Stanów Zjednoczonych i Chin. W tle nagrania ukazano liczne zniszczenia dokonane przez wojska Federacji Ukraińskiej w Ukrainie. Treść wpisu Kułeby była następująca:

Ukraina ma duże (i nieudane) doświadczenia w negocjacjach z Rosją. Głównym problemem jest to, że Rosja nigdy nie negocjuje w dobrej wierze, chyba że jest do tego zmuszona. Wszystkie 200 rund rozmów pokojowych w latach 2014-2022 zaowocowało tym, co widzicie na załączonym przykładzie [tu Kułeba odsyłał do filmu obrazującego konkretne przypadki zniszczeń i zbrodni], Rosja zerwała proces pokojowy i rozpoczęła w Ukrainie wojnę totalną. Dziś jedyną drogą jest zjednoczenie całej społeczności międzynarodowej i jasne stwierdzenie: to jest droga do prawdziwego pokoju. Tylko w konfrontacji z głosem globalnej większości Rosja nie będzie w stanie nikogo oszukać. Właśnie dlatego szczyt pokojowy w Szwajcarii w dniach 15-16 czerwca jest tak ważny. I dlatego tak ważne jest, aby wzięło w nim udział jak najwięcej krajów. Swój udział potwierdziło już ponad 80 przywódców i państw ze wszystkich kontynentów i części świata. Kluczowe znaczenie ma jednak udział wszystkich przywódców. Prosimy o udostępnienie przemówienia prezydenta Zełenskiego, aby przekonać wszystkich, którzy wciąż się wahają.

W piątek 31 maja Pekin już oficjalnie wykluczył swój udział w szwajcarskim szczycie zaś w poniedziałek 3 czerwca Biały Dom poinformował, że podczas szczytu pokojowego w Szwajcarii USA będą reprezentować pani wiceprezydent, Kamala Harris i doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Jake Sullivan.

05.06.2024

Olga Doleśniak-Harczuk

Ostatni dostęp do wszystkich linków: 05.06.2024

   

Przypisy: