< Back

Analityk: Zachód Europy zbyt długo żył iluzją „końca historii”

fot. PAP/Piotr Nowak
fot. PAP/Piotr Nowak

Po napaści na Ukrainę Rosja zintensyfikowała działania hybrydowe w Regionie Bałtyku. Zdaniem niemieckiego analityka, dr. Joachima Webera, szczyt państw nadbałtyckich NATO w Helsinkach powinien przynieść zdecydowane odpowiedzi na rosyjskie zagrożenie, ponieważ „już żyjemy w fazie niemal bezpośredniej konfrontacji z Rosją”. „W rejonie Bałtyku mamy do czynienia z trzema zagrożeniami i wszystkie mają związek z Rosją i rosyjskimi działaniami. Są to zagrożenia dla naszych podmorskich sieci komunikacyjnych, dla rurociągów, a także części infrastruktury związanej z LNG. Kolejnym zagrożeniem, którego nie wolno nam ignorować jest aktywność transportującej ropę rosyjskiej +floty cieni+, a ostatnim – zagrożenie militarne związane z Obwodem Królewieckim, które jednak tak długo jak Ukraina będzie walczyć utrzyma się na drugim planie” – powiedział PAP dr Joachim Weber, analityk Centrum Strategii i Bezpieczeństwa (CASSIS) Reńskiego Uniwersytetu Fryderyka Wilhelma w Bonn specjalizujący się m.in. w prognozie strategicznej i bezpieczeństwie morskim.

 

Pod koniec grudnia ub.r. Fundacja Friedricha Naumanna opublikowała raport, którego współautorem był dr. Weber. W opracowaniu zwrócono uwagę na wzrost zagrożeń w rejonie Morza Bałtyckiego po rosyjskiej napaści na Ukraine. Bałtyk nazwano zaś „kolejną, geopolityczną beczką prochu”.

Zdaniem Webera Europa zbyt długo zwlekała z wypracowaniem strategii bezpieczeństwa w regionie Bałtyku, więc wszelkie niezbędne decyzje mające na celu przeciwdziałanie rosyjskim działaniom hybrydowym w tym regionie powinny zapaść jak najszybciej.

„Wszyscy członkowie sojuszu zdają sobie sprawę, że aby przeciwdziałać hybrydowym działaniom Rosji, należy uczynić więcej niż do tej pory. To wymaga jednak znacznego zwiększenia zasobów” – zaznaczył rozmówca PAP.

Weber zauważył, że „większość państw europejskich w dużej mierze przespało konieczność wzmocnienia swojej samoobrony, a Stany Zjednoczone słusznie będą od Europejczyków oczekiwać tego, by sami potrafili radzić sobie z problemami nawarstwiającymi się tuż pod ich drzwiami”. I, jak dodał, „nie możemy czekać do momentu, aż nowi ludzie zostaną wybrani, zatrudnieni, przeszkoleni i dostaną odpowiedni sprzęt. Zostanie nam więc improwizacja”.

Według eksperta w celu sprawnego przeciwdziałania rosyjskim aktywnościom hybrydowym trzeba będzie wzmocnić łączność między państwami sojuszu i prowadzić misje kontrolne w oparciu o już posiadane zasoby.

„Dla usprawnienia obserwacji rosyjskich działań należałoby ponadto już teraz włączyć do misji również dostępne na rynku cywilnym drony zdatne do tego typu aktywności. Taka jednostka dronów mogłaby zostać bezpośrednio podlegać pod Centrum Dowodzenia CTF Baltic i to z perspektywą rozbudowy w przyszłości” – powiedział rozmówca PAP.

Zapytany o to, dlaczego państwa europejskie przez wiele lat zbyt pobieżnie lub w ogóle nie definiowały rosyjskiego zagrożenia w regionie Bałtyku, Weber stwierdził, że „Europejczycy oswoili się z traumą II wojny światowej i wynikającym z niej marzeniem o świecie bez wojen, mając nadzieję na trwałe wakacje od historii”.

Jego zdaniem do zakotwiczenia się tego typu toku myślenia na Zachodzie przyczynili się też autorzy poczytnych książek, tacy jak Francis Fukuyama. Zdaniem Webera „niemądra teza o +końcu historii+ Fukuyamy” spotkała się z tak dobrym przyjęciem Europejczyków, ponieważ była odpowiedzią na ich własne życzenia”.

Weber stwierdził też, że „zbyt długo podtrzymywano te złudzenia”.

„Kryje się za tym problem kulturowy i antropologiczny, ale również strukturalny, ponieważ w zachodnich społeczeństwach, zwłaszcza w Niemczech, zarówno w polityce, jak i w mediach prawie nie dochodzili do głosu ci, którzy ostrzegali przed pewną naiwnością” – dodał.

Analityk zwrócił uwagę, że po pełnoskalowej rosyjskiej napaści Rosji na Ukrainę doszło do pewnego przewartościowania i „wszystko uległo zmianie”.

„Żyjemy w fazie niemal bezpośredniej konfrontacji z Rosją. Niepewnie patrzymy w przyszłość, ponieważ Europa jeszcze do końca się nie obudziła i przywracanie zdolności do obrony przebiega zbyt wolno. Stary paradoks polegający na tym, że +im bardziej się zbroję, tym jestem silniejszy, a im jestem silniejszy, tym mniej prawdopodobne, by spadła na mnie wojna+ wciąż jest w mocy. W wielu krajach Europy w dalszym ciągu robi się jednak za mało (by wzmocnić potencjał obronny – PAP). Przez to w żadnym razie nie można wykluczyć możliwej porażki naszego +odstraszania+. A jak Putin nie będzie się obawiał dalszej eskalacji, to stanie się ona co najmniej realną opcją polityki rosyjskiej” – podsumował dr. Weber.

W zwołanym we wtorek w Helsinkach przez prezydenta Finlandii Alexandra Stubba, premiera Estonii Kristena Michala i sekretarza generalnego NATO Marka Ruttego szczycie wzięli udział przedstawiciele Polski, Danii, Łotwy, Niemiec, Litwy, Szwecji oraz wiceprzewodnicząca wykonawczej Komisji Europejskiej Henny Virkkunen.

Jak podkreślił w odpowiedzi udzielonej PAP, Eero Kytömaa, doradca ds. bezpieczeństwa narodowego w ministerstwie spraw wewnętrznych Finlandii, istotnym zadaniem szczytu państw nadbałtyckich w Helsinkach było „zbliżenie do siebie krajów regionu, które łączy wspólne środowisko operacyjne”.

„Transgraniczne zakłócenia w infrastrukturze krytycznej dotykają wszystkich, a warto podkreślić, że regiony Dalekiej Północy i Morza Bałtyckiego są ze sobą ściśle powiązane. Celem naszego regionalnego szczytu jest więc zacieśnienie współpracy i znalezienie wspólnych rozwiązań w dziedzinie obecności wojskowej (w regionie – PAP), świadomości sytuacyjnej, technologii, interpretacji prawa międzynarodowego i innych aspektów” – powiedział Kytömaa. 

Olga Doleśniak-Harczuk

 mhr/

Opublikowano: 23.01.2025

Footnotes: