< Back

Koniec z manipulacjami wokół dawnej willi Goebbelsa – Berlin podjął decyzje, które ostatecznie burzą narrację deepfake’owej aktywistki

fot. PAP/DPA/Patrick Pleul
fot. PAP/DPA/Patrick Pleul

Zmyślona historia o tym, że prezydent Ukrainy, Wołodymyr Zełenski za 8 mln euro zakupił od Berliner Immobilienmanagement GmbH (BIM), spółki zarządzającej nieruchomościami Berlina, willę Bogensee należącą niegdyś do ministra propagandy III Rzeszy, Josepha Goebbelsa, krąży w mediach społecznościowych od grudnia 2023 r. i była już przedmiotem kompleksowej weryfikacji. Najnowsze informacje dotyczące planu zagospodarowania willi Bogensee i budynków skupionych wokół niej ostatecznie dowodzą, że willa nie znalazła nabywcy i wciąż stanowi własność kraju związkowego Berlin. W poniedziałek, 22 kwietnia, decyzją rady nadzorczej spółki BIM, zarówno willa jak i sąsiadujące z nią budynki mają zostać na nowo zagospodarowane. 

 

Przez kilka ostatnich tygodni w mediach pojawiały się różne scenariusze na przyszłość tego kompleksu, z wyburzeniem włącznie. Trudno sobie wyobrazić by władze Berlina w ogóle brały pod uwagę taką opcję przy założeniu, że nieruchomość ma swojego właściciela. Właściciel jest, ale nie jest nim z całą pewnością prezydent Ukrainy. Kłopotliwa willa po Goebbelsie od ponad 20 lat spędza sen z powiek władzom Berlina, które ani nie mogły jej sprzedać ani należycie wyremontować. Teraz wszystko ma się zmienić i Wołodymyr Zełenski nie ma z tym nic wspólnego.

Sabiny problem z Umlautem

W obszarze niemieckojęzycznym fake news o willi Goebbelsa był rozpowszechniany głównie za sprawą opublikowanego na kanale YouTube w grudniu 2023 r. przez niejaką Sabine Mels filmiku. Ubrana w koszulkę z logiem Antify dziewczyna opowiadała po niemiecku o rzekomej transakcji między firmą Film Herter Inc. reprezentującą prezydenta Ukrainy, a BIM. Mels ukazując skany stylizowanych na notarialny akt sprzedaży dokumentów, wyjaśniła, że uzyskała je „od byłego kolegi z pracy w BIM”. BIM nie potwierdziło jakoby Sabine Mels kiedykolwiek pracowała dla ich biura, co zresztą w świetle kolejnych ustaleń było jak najbardziej zrozumiałe. Co się tyczy spółki Film Heritage Inc., wiadomo, że Zełenski wspomniał o niej już lata temu w swoim zeznaniu majątkowym, jest to więc realnie istniejący podmiot (od 2019 r. należący do Ołeny Zełenskiej), co uczyniło dezinformacyjny zabieg z „zakupem willi Goebbelsa” tym groźniejszym, że w pewien sposób uwiarygadniało scenariusz przedstawiany na filmiku.


Patrząc na nagranie z bardziej technicznej perspektywy, pierwszym co zwraca uwagę odbiorcy jest to, że niemiecki, którym posługuje się dziewczyna sprawia wrażenie wyuczonej formułki, jest mechaniczny, przejawia liczne odchylenia w akcentowaniu poszczególnych wyrazów, jest też poprzecinany nienaturalnie brzmiącymi przerwami mającymi prawdopodobnie wywołać wrażenie namysłu. Słuchając opowieści odnosi się wrażenie, że rzekoma autorka filmu nie porozumiewa się językiem niemieckim jako ojczystym, a nawet zyskuje wręcz pewność, że na co dzień posługuje się ona językiem rosyjskim [ przykłady: we frazie „Es gibt viele schmutzige Geschichten…’” (istnieje wiele brudnych historii…), Mels wymawia przymiotnik „schmutzige” z charakterystycznym dla języka rosyjskiego akcentem zmiękczając końcówkę poprzez mimowolne wtrącenie literki „i” po „g”, co daje osobliwie w uszach niemieckich brzmiące „schmutzigie” (polski odbiorca może sobie wyobrazić jak ktoś słowo „kurtkę” wymawia jako „kurtkie” itd.)

Rosyjskie brzmienie pojawia się też w przypadku takich słów jak „gestartert”, „erfolglos”, „Hauptgebäudes”, „abschäulichen” i wielu innych, gdzie występująca w nagraniu ma wyraźny problem z zachowaniem poprawnego akcentu i nie radzi sobie z wymową niemieckiego „A-Umlaut” akcentując wyrazy zawierające „a z przegłosem” z rosyjską manierą. Podejrzanie brzmi również przeciąganie zgłosek w nazwisku Goebbelsa, co brzmi jak „Guuuubels”.

Abstrahując od kwestii językowych, na rzekomej umowie kupna willi Bogensee, której skany, z częściowo zaczernionymi fragmentami, ukazują się w nagraniu – zabrakło kilku elementów właściwych tego typu dokumentom.  Na akcie sprzedaży widnieje do tego podpis niemieckiej notariusz, Friederike Schulenburg, która w latach 80. i 90. XX wieku zasłynęła obroną Wolfganga Vogla, prawnika, z NRD który w latach zimnej wojny pośredniczył w wymianie szpiegów między Wschodem i Zachodem. Jak ustalił portal t-online, Friederike Schulenburg z racji na swój wiek (ponad 80 lat) nie mogła podpisać się pod aktem sprzedaży, gdyż zgodnie z prawem w Niemczech zawód notariusza można pełnić do siedemdziesiątego roku życia. Poza tym sama pani notariusz po obejrzeniu wydruku dokumentu wskazała na liczne błędy formalne popełnione przez osobę, która go sporządziła, np. brak poświadczenia zgodności z oryginałem, czy to, że w jej kancelarii notarialnej nie wyróżniano tego typu dokumentów nagłówkiem. Stąd pewność, że formularz nie pochodził z jej kancelarii, a został jedynie pospiesznie i niedbale skompilowany z różnych formularzy.


Pomocna dłoń Aliny Lipp

Co się tyczy rozpowszechniania filmu Sabiny Mels i samej fałszywej informacji o rzekomym zakupie willi przez Wołodymyra Zełenskiego, w mediach informacja zaistniała wpierw na stronie anglojęzycznego, prorosyjskiego portalu Theinteldrop.org po czym jako „wiadomość z zachodnich mediów” była cytowana w mediach rosyjskich, m.in. przez „Komsomolskoją Prawdę”. Stamtąd fake news powędrował rosyjskimi kanałami w świat. W Niemczech do rozpowszechnienia fake newsa przyczyniła się Alina Lipp, prokremlowska videoblogerka, która z Niemiec przeniosła się do Rosji i stamtąd nadaje po niemiecku. Przy czym, 15 kwietnia Lipp ogłosiła na swoim kanale „Wieści z Rosji” na Telegramie (jej kanał subskrybuje blisko 186 tys. osób), że robi sobie krótką przerwę i faktycznie od ponad tygodnia nie umieszcza żadnych wpisów. Śledzący ją za to internauci wskazują, że Lipp wielokrotnie publikowała w sieci swoje zdjęcia z Russelem Bentleyem, Teksańczykiem, który w 2014 r. wyjechał z USA do Rosji, przyjął prawosławie, ożenił się z Rosjanką i walczył po stronie Rosji „ukraińskimi nazistami”. Jego zaangażowanie w wojnę zakończyło się 19 kwietnia 2024 r. Grupa rosyjskich żołnierzy zarzuciła mu szpiegostwo, Bentley został przez nich zgwałcony a następnie zabity. O okolicznościach jego śmierci poinformowała żona a następnie już oficjalnie potwierdziła te doniesienia czołowa prokremlowska propagandystka Margarita Simonjan. Bentley często publikował na Sputniku, Alina Lipp z kolei podawała dalej jego relacje. Po raz ostatni Lipp wspomniała o Bentleyu 8 kwietnia pisząc na Telegramie, że „po ostrzale ukraińskim wsiadł do auta by sprawdzić, czy ktoś nie potrzebuje pomocy i ślad po nim zaginął”.

Operacja Mels

W przeciwieństwie do Aliny Lipp, która niezależnie od aktualnego miejsca pobytu nie jest fantomem tylko realnie istniejącą osobą, istnienie Sabine Mels od początku rodziło wątpliwości. Konto Mels na platformie X pojawiło się dopiero w styczniu 2022 r. Wśród blisko 6 tys. obserwujących jej profil są prawie same konta z państw arabskich i Azji oraz nieliczne konta z Niemiec, których wspólnym mianownikiem jest wrogi stosunek do Ukrainy i Izraela lub głoszenie treści związanych z ruchem antyfaszystowskim w Niemczech. Co ciekawe, od chwili powstania profilu, Mels posługiwała się w swoich postach na X wyłącznie językiem arabskim, a jak można wywnioskować z treści urywanych konwersacji, konto to nie było pierwszym, ale utworzonym na nowo po tym jak pierwotne z niewiadomych powodów zniknęło z X.  Z początku większość konwersacji (głównie z profilami wskazującymi egipskie pochodzenia) miało charakter luźnej pogawędki z komentowaniem piłki nożnej, z czasem zaczęły się też pojawiać zdjęcia niezidentyfikowanych żołnierzy na pół-pustynnym tle. Do 23 kwietnia 2023 r. konto Mels komunikowało się wyłącznie po arabsku, wszystkie interakcje przebiegały w tym języku. Następnie z konta Mels zaczęły wychodzić nieliczne posty po angielsku, ostatecznie wyłącznie po niemiecku. Wątpliwości budzi też zdjęcie profilowe Mels łudząco podobne do zdjęć profilowych dwóch Rosjanek z portali randkowych i komunikatorów. 

Co się tyczy aktywności konta Mels po 23 kwietnia 2023 r., zazwyczaj ogranicza się ona do podawania dalej treści rozpowszechnianych przez innych użytkowników i są to głównie informacje uderzające w Ukrainę i personalnie Wołodymyra Zełenskiego, potępiające dozbrajanie Ukrainy przez państwa zachodnie, podkreślające mizerny stan niemieckiej Bundeswehry lub podnoszące tematy o dużym ładunku emocjonalnym tj. uchodźcy w Niemczech, strajki (ostatnio rolników), palące kwestia społeczne dzielące niemieckie społeczeństwo. Konto Mels popierało też tzw. Manifest dla Pokoju  Alice Schwarzer i Sahry Wagenknecht, będący apelem przeciwników dostarczania broni Ukrainie do kanclerza Scholza. Poza tym na profilu jest pełno treści antyamerykańskich, teorii spiskowych z arsenału proputinowskiego magazynu „Compact”, alarmujących doniesień o pełzającym nakazie „jedzenia robaków” itp. Częstym motywem we wpisach generowanych lub rozpowszechnianych z konta Mels jest korupcja ukraińskich oligarchów i urzędników, temat ten zresztą wieńczył nagranie o willi Goebbelsa. Na koncie Mels nagranie z 23 grudnia 2023 r. jest też na stałe przypięte do profilu zajmując tym samym najwyższą pozycję.

Kanał na YouTube sygnowany nazwiskiem Mels ma zaledwie 63 subskrybentów i został założony w sierpniu 2022 r. Poza opublikowanym 24 grudnia 2023 r. nagraniem o willi Goebbelsa, Mels nie pojawia się na innych filmikach, dwa pozostałe, zamieszczone również 24 grudnia to tzw. tło (dez)informacyjne dla fake newsa o willi. W przypadku tego nagrania mamy do czynienia jednak nie tylko z fałszywą informacją, ale i fałszywą tożsamością. 18 kwietnia 2024 r. na portalu X ukraińskie Centrum Przeciwdziałania Dezinformacji podało, że Sabine Mels nie istnieje a jej postać została wygenerowana z pomocą generatywnej sztucznej inteligencji, co tłumaczy mechaniczny sposób mówienia Mels, ale i dowodzi niskiej jakości nagrania, w którym nie zdołano skorygować rosyjskobrzmiącej intonacji niemieckich słów. Co się tyczy konta na X, jego „legendowanie” jawi się jako wyjątkowo toporne, zwłaszcza nagłe przejście z języka arabskiego na angielski i niemiecki przy jednoczesnym zawieszeniu wielomiesięcznych konwersacji po arabsku wypada mało wiarygodnie.


Co wiemy o samej willi Bogensee

Aby dokładnie wyjaśnić znaczenie tego budynku i wynikających z jego istnienia problemów dla współczesnych Niemiec należy się cofnąć do roku 1936, kiedy to gazeta „Völkischer Beobachter” (organ prasowy NSDAP) odnotowała informację o prezencie, jaki od Hitlera otrzymał z okazji urodzin Goebbels. Chodziło o położoną 40 kilometrów na północ od Berlina, w samym środku brandenburskiego lasu posiadłość w gminie Wandlitz.

Od października 1936 r. Goebbels wykorzystywał stojący na użyczonym mu terenie dom z bali w charakterze domku letniskowego a potem siedziby służbowej. Dom ten budowano i wyposażono z pieniędzy berlińskich podatników. Dziś nie ma po nim śladu, został rozebrany, jako jedyny budynek z terenu posiadłości. Zresztą dom z bali okazał się szybko dla Goebbelsa za ciasny, więc w 1939 r. polecił wybudować większą rezydencję, a dom z bali przeznaczono dla gości. Początkowo Goebbels sam korzystał ze swojej posiadłości, ale pod koniec wojny przeniósł się tam z całą rodziną. Kiedy w 1945 r.  Sowieci dotarli do willi Goebbelsa, stała już opuszczona. W czasie marszu na Berlin Sowieci urządzili w willi Goebbelsa lazaret. Po wojnie cały teren oddano komunistycznej młodzieżówce Socjalistycznej Partii Jedności, Freie Deutsche Jugend (FDJ). W marcu 1946 r. w tym odludnym miejscu założono szkołę dla funkcjonariuszy FDJ, a następnie „Akademię Wilhelma Piecka”, kuźnię kadr Socjalistycznej Partii Jedności i wybudowano domy dla jej adeptów. Architekt, który podjął się zaprojektowania nowego budynku, Hermann Henselmann jest też autorem Alei Stalina [obecnie Alei Karla Marksa] w Berlinie. Teren akademii otoczono ogrodzeniem i pilnie strzeżono. Po zjednoczeniu Niemiec młodzieżówkę komunistyczną rozwiązano, a teren należący dawniej do Goebbelsa przejął Międzynarodowy Związek Pracy Społecznej (IB). Nowy gospodarz użyczał budynków na terenie kompleksu szkołom hotelarstwa i policji, która urządziła tam nawet swoje centrum szkoleniowe. Od 1998 r. większość budynków stoi jednak pusta.

Prawdą jest (o czym mówi na początku swojego nagrania deepfake’owa Sabine Mels), że dawna willa Josepha Goebbelsa wraz ze sporym areałem obejmującym inne budynki, od ponad 20 lat stoi i niszczeje nie mogąc doczekać się nabywcy. Chociaż zdarzały się i próby przejęcia tego kompleksu m.in. przez tzw. Obywateli Rzeszy, którzy wg. dziennikarskiego śledztwa redakcji t-online, ujawnionego w sierpniu 2021 r., zamierzali założyć tam wioskę Królestwa Niemiec (zmyślone państwo należące do spektrum Obywateli Rzeszy, znane z kupowania sporych terenów, na których następnie powstają wioski „poddanych królestwa” z własną walutą i systemem imitującym instytucje państwowe).
Nieprawdą jest zaś jakoby ta sytuacja uległa zmianie, a nabywcą okazał się prezydent Ukrainy. Można jednak z całą pewnością stwierdzić, że to byłe siedlisko Josepha Goebbelsa a następnie niemy świadek procesu edukacji komunistycznych funkcjonariuszy, jest utrapieniem dla landu Berlin, który na utrzymanie budynków w jako takim stanie wydaje rocznie 250 tys. euro.  Samo łatanie dachów i niezbędne prace kosztowały Berlin od 4 do 5 milionów euro. Cytowana przez portal RBB Birgit Möhring z BIM, ujęła sprawę konkretnie: „To jest finansowane z pieniędzy berlińskich podatników. W momencie, gdy Berlin zgłasza brak środków na straż pożarną i policję, podatnik może zapytać o cel tak dużych inwestycji w Bogensee”. A koszt jeszcze wzrośnie. Szacuje się, że przywrócenie całego kompleksu wokół willi do stanu używalności pochłonie 350 mln euro. Trzeba podłączyć media, na terenie nie ma ani wody, ani prądu. Z drugiej strony, wyburzenie też by kosztowało i to całe 45 mln euro. Tak więc dyskusja wokół byłej posiadłości Goebbelsa trwa od wielu lat, a koszt utrzymania ulokowanych na leśnym odludziu pustostanów wymusza na władzach Berlina podjęcie konkretnych decyzji, przy czym ta, którą w piątek, 19 kwietnia podjęła rada nadzorcza BIM nie odzwierciedla stanowiska wszystkich stron i osób latami zaangażowanych w dyskusję. W poniedziałek, 22 kwietnia, rada nadzorcza BIM ogłosił, że gmina Wandlitz, w której znajduje się problematyczny obiekt, może ubiegać się o fundusze na odnowienie go z programu finansowania „Narodowe projekty urbanistyczne”. Jeżeli jednak nie „zostanie znaleziona ekonomicznie opłacalna perspektywa dla obiektu, BIM przygotuje możliwy plan jego przekształcenia i tu w zależności od wyniku analizy, bierze się pod uwagę również rozbiórkę budynków, zalesienie terenu i włączenie go do lasów brandenburskich. Nie wyklucza się, że tymczasowo obiekt przejmie policja na cele szkoleniowe. Burmistrzowi Wandlitz, Oliverowi Borchertowi zależy na tym by władze landu i BIM dały jeszcze jedną szansę obiektowi i by przez pięć lat objąć teren ochroną wykluczającą wyburzenie budynków. Czas ten ma zostać wykorzystany na wypracowanie koncepcji zagospodarowania obiektu i najprawdopodobniej opracowanie wniosków o wsparcie z programu finansowania „Narodowe Projekty Urbanistyczne”. Program ten działa w Niemczech od 2014 r. pod auspicjami Federalnego Ministerstwa Mieszkalnictwa, Urbanistyki i Budownictwa i wspiera wyjątkowe projekty, również te mające na celu przebudowę lub rewitalizację obiektów historycznych. Od 2014 r. ministerstwo wsparło z programu 211 projektów na łączną kwotę 670 mln euro, a zatem szanse otrzymania milionowych dotacji na zagospodarowanie willi Bogensee z przyległościami są spore. Wśród przykładowych projektów, które sfinansowano z tych środków są: Niemieckie Muzeum Optyki w Jenie (Turyngia) – 2 mln euro; remont klasztoru w gminie Benediktbeuern (Bawaria) – 7,62 mln euro, odnowienie Pałacu Kultury w Bitterfeld (Saksonia-Anhalt) – 4,37 mln euro, Brandenburskie Muzeum Tekstyliów w Forst (Brandenburgia) – 7,42 mln euro i wiele innych. 

24.04.2024